Archive for the 'alternative' Category

11
Czer
11

trzeci drimpop

[…] expect a collage of sounds that vary in style from indie to jazzy post-rock and beyond. The title track of this Single (perhaps EP?) is an awesome surprise, and an excellent addition to the mam!records catalog.

Trzeci drimpop jest przewrotnie właściwie niedrimpopem, chociaż z drugiej strony bardziej nim jest, niż nie jest… W plajerku akurat lekko krejzi punkujące i miałko zgliczowane cziptjuny, ale zapodawaj całość, to pogadamy!

CLICK ON COVER TO DOWNLOAD!

09
Kwi
11

nie da się ściągnąć?


Fonoteka 6 Remixed– mi się to udało zassać, teraz pozostał tylko odsłuch na bandcamp.

Póki co bez możliwości downloadu.

Jeden numer w fajnym remiksie poniżej.

…ale się go nie da odsłuchać na stronie.

Sssss… co jest?

04
Lu
11

zatonatomiast, zamiast postrocka- hallucigenia to i owszem

Ja nie wiem. Sam nie wiem, więc obawiam się, że nie wiem również, czy Ty to wiesz… No bo skąd w końcu możesz to wiedzieć, skoro dowiadujesz się właśnie teraz i ode mnie, o co pytam?

Dobrze zacząłem? Nie wiem.

Że pytam o co? A… Bo lubisz pływać w rozmaitych i przeróżnych ambientach? Się lubujesz w kąpielach sonicznych, przerywanych bąblem bitu albo ukwaszonych samplem znikąd? Rajcuje Cię lekko nieokiełznana przestrzeń dusznych dronów zachowana w zerojedynkowej postaci i podana jako pasta? A jak tę pastę musisz czasem pogryźć- dajesz radę? A jak podczas tego gryzienia musisz uwierzyć, że nie boli, to co się z Tobą dzieje? Jak ucho? Jak uzębienie?

Na te i zapewne też inne pytania należy odpowiedzieć sobie przed, lub w trakcie, albo po przesłuchaniu dwóch [a która lepsza? a skąd pomysł na takie zestawienie? a gdyby to zapuścić na shuffle? też by dawało radę?] składanek audioterrora.

Masz do czynienia z [łącznie] 34 kawałkami radykalnymi w swym niehardkorze. Ale- co by nie mówić i o co nie pytać- konsekwentnymi w wyborze. A kilka TOP-RARYTASÓW przy okazji zapoznasz, jako i ja. A po zapoznaniu zassałem.

A teraz- o ile wogóle moje teksty są choć w jakimś stopniu do zakumaczenia…

Pytanie na łikęd: gdzie są linki do dałnlołdu!?!

Dla znalazców nagroda w postaci linków do dałnlołdu.

Zdrowia & indżoj!

Dla niepoznaki dodałem ten wpis również do kategorii "żarcie".
Ale ciiiii...
02
Lu
11

… + brodacz okriestra


1.Renee Luise
2.Happy song is a happy song
3.Butter in my head
4.Horn Y Orgy

Klimat jak talala [przynajmniej na dziś], znakomite instrumentarium, epka z bardzo obiecującego labela [to już trzeci na netmuzyce wpis o wydanych płytach; a wydał siedem jak dotąd]. A pod okładką link i indżoj.

27
Sty
11

weekly dose of post-rock 2011 [04/50]

Hotel – Segundo Andar

‚Segundo Andar’ is clearly influenced by many nineties and 00’s post-rock bands at his core, like GYBE! among others less famous, but one can also detect many traces of Sonic Youth’s best guitar melodies from the eighties and the Geffen’s best years, Yo La Tengo’s numerous digressive instrumentals and even Glenn Branca’s intempestive compositions and improvisations. All wrapped up with a really nice jazzy vibe.

CLICK ON COVER TO DOWNLOAD & ENJOY! ____________________________________

Netlabel Test Tube jest mocno nieprzewidywalny- znajdziesz tam rzeczy wybitne zaraz obok kompletnej amatorki, i to w każdym właściwie gatunku/ stylu muzycznym. Taka wytwórnia „typowa dla mielonki netaudio” jak raczył kiedyś w udany sposób ten nasz darmowy szit pełen bakalii nazwać audioterror.

A tu oto stamtąd właśnie przedstawić chciałem orzeszka indie-rockowego z pogranicza post-rocka i muzyki eksperymentalnej. Całkiem przyzwoicie to brzmi- a już na pewno na słuchawkach,  zwłaszcza ostatni kawałek [jak masz czas na wkręcenie się w niemal 20-minutową psychodeliczną suitę; dziś mnie ona trzymała przy życiu podczas walki z jebaną niekumacją o co chodzi w pewnym zestawie danych].

Jak to w Brazylii mawiają- indżoj!

23
Sty
11

a wczoraj

wytwórnia Series Media wypuściła fajny rockowo-elektroniczny pop.

Zespół Panorama – w 100% kolumbijski i alternatywny.

– Z I P –

18
Sty
11

dziwnie, jak chyba jeszcze tu nie było

czas najwyższy zatem
nadrobić tem stratem

Hiiragi Fukuda – My Turntable Is Slow

Szczerze urzeczony jestem tym japońskim psychodelicznym folkiem. Bo choć psychodelia mi nieobca przecież, to tutaj mnie jednak coś od początku kręciło, jakbym odkrył jakiś… Jakieś… Jakąś…

…nowość w tym moim światku netaudio, świeżość dla środkowoeuropejczyka i jeszcze te gitary…  i ten mocno pogłosowy wokal… i te dłużyzny przecież tak zajebiste są!

Znalezisko dziwniejsze jest tym bardziej dlatego, że oryginalnie materiał [do ściągnięcia w mp3 po kliknięciu w grafikę poniżej] pierwotnie został wydany w limitowanej wersji 90 kaset magnetofonowych… w połowie ubiegłego roku.

I dlatego właśnie okładka jest niekwadratem- tego też na netmuzyce jeszcze nie było. A co do kaset- ponoć post-kasetyzm nadchodzi [blog znaleziony dzięki konkursowi, o czym niedawno pisałem].

No i jest refleksyjnie, melancholijnie, po polsku tak… jednak… ostatecznie…

Zdrowia, indżoj, sajko/nara & arigato!

13
Sty
11

facetki

inaczej mówiąc- kobiety, panie, damy, białogłowy, niewiasty lub wręcz baby; czyli płeć nadobna śpiewa dziś na netmuzyce.

Po trzykroć. A klikać należy w okładki, aby centralnie zipami się uraczyć.

______[.1.]______________________________________

Na początek coś z Meksyku, Selma z miasta Guadalajara konkretnie.

Cztery numery popowo-rockowe… i nic więcej nie udało mi się wyszperać. Ani wymyśleć, więc to tyle. Aha- fajna okładka, nie?

______[.2.]______________________________________

Następnie coś z  Hiszpanii, Jenifer Ávila ze stolicy Katalonii.

Dziewięć kawałków zdecydowanie indie-popowych… a więcej- i po polsku!- na magnetoffonie.

______[.3.]______________________________________

Na zakończenie Clytem Scanning– diablica z Paryża, takiego miasta.

Przedstawicielka płci pięknej na złym tripie- trochę slamu, trochę zawodzenia, trochę śpiewu i groźne do tego podkłady pełne dźwięków z koszmaru… Czterokawałkowa rewelacja dla kumających takie klimaty!

+ brysk:

______[…]______________________________________

Indżoj naturalnie. I głosuj proszę na netmuzykę w konkursie na bloga roku 2010– na górze po prawej jest instrukcja… SMS tani jak barszcz lub krem z kury a Twoja złotówka na zbożny cel się złoży! A i podateczek przy okazji nowego roku zapłacisz o 1% wyższy- czy to się nie liczy, że społeczeństwu zrobisz lepiej? Głosuj, mało czasu ;)

Podziękował!

23
Gru
10

merry christmas folks, part 3

I to chyba będzie na tyle tego świątecznego, bo zaczęło mnie mdlić, a jeszcze przecież nawet się nie zaczęło…

Ale żeby zemdliło i Ciebie zapodam kilka razy ten sam masakryczny wałek, w różnych kowerowych przeróbkach, czy jak to tam zwał.

_________________1________________


czyli Dżordż Majkel na modłę indie-singer. Znośne. Zwłaszcza dla miłośników EFTB.

Na Suburban Sprawl Music są świątecznego stuffu dziesiątki. A może i setki- tylko ssać, jak jesteś nieco-tenteges albo coś-nietego.

________2_________________________


czyli Dżordż Majkel na Commodore C64 i na dodatek w remiksie. Zabawny szit na osiem bit.

Rzecz z polecenia Doktora Patryka– wesołych, ziom!

______________________________3___


czyli Dżordż Majkel w wersji lajtowo-punkowej. Pojedyńczy kawałek, zatem bez okładki. KLIK po MP3.

_____________________4____________


czyli Dżordż Majkel poniekąd eksperymentalnie i nieco lo-fi oraz niemal plądrofonicznie.

Bez okładki, bo brak. Zip też niepełny- szperaj na archive.

________5_________________________

Dodatkowo na bandcampie leży sobie kolędowa płyta Lilycove – „Christmaso” i tam Dżordżyk też jest, na popowo i ładnie. Pod numerem osiem.

_________________________________6

A na koniec nie Wham!, tylko życzenia od Pierra Melą dla każdego Ciebie przesłane za pośrednictwem Bubblegum Octopus [tutaj składak].

Poza tym- zwyczajowe ZDROWIA i sakramentalne INDŻOJ! Oraz wesołych i spokojnych!


…czyli edit ;)

07
Gru
10

psychodelicznaja Rassija

Czyli odzew netmuzyczny na jakże potrzebą odwilż- zarówno w pogodzie, jak i w polityce międzynarodowej naszego porytego kraju /dla potomnych- odwiedził nas Miedźwiedziew, wczoraj, został do dzisiaj/.

A że kawałek w plajerku jest kompletnie nieadekwatny do pozostałych 9 na płycie to już musisz mi po prostu wybaczyć. Ujął mię był.

Czy to strice psychodelia jest? No nie, to hipnagogiczny pop, a raczej tzw. czilłejw, eksperymentalny do tego i zdziczały. [Nie nadążam za tym nazewnictwem styli i gatunków, ale będę się nimi posługiwał, bo mądre  one są, te nazwy. A poza tym zazwyczaj wchodzi mi nadzwyczajnie w banię coś tak nazwanego, co zrobię].

Zdrowia zatem. A jak mało, to Ukraińskie ten tego niedawno też tenże/ indżoj.

PS. Jebać składnię. I tak nie ma co czytać. Link w okładce.

25
List
10

psychodelicznaja Ukraina

W zamian i na przykład, dla przełamania „mielonki netaudio” jak raczył szit określić imć Brenislav.

Samolet, Solntsetsvety album, 2002, Batmani Bolshoy Ukraini

Cokolwiek to znaczy. Pop to. Psychodeliczny, niezależny, ułomny z i dla zasady. Lo-fi. Tratatata.

Zdrowia. No i endżoj.

12
List
10

rozmaitości, czyli nowości i zaległości w dzień po Dniu Niepodległości

Z nowości- netmuzyka ma nową, piątą odsłonę:

  1. Wizerunkowo stała się czytelniejsza i klarowna.
  2. Na tę chwilę się zazieleniła, ale w każdej chwili może być inaczej. No i fajnie :)
  3. Merytorycznie będzie jak bywało, ale z większą ilością tekstu niż ostatnimi czasy.
  4. Niesencja kooperacyjna ma się na ukończeniu.
  5. Niedługo rocznica, czwarta.

Z zaległości- muzyka, muzyka, muzyka i muzyka! Czterokrotnie:

1. Stereoshape [-] Hello City



Czilałtowe brzmienia z iD.EOLOGY, Niemcy. Pięć numerów. Wokale i dobre beaty. Tanecznie, lekko psychodelicznie, popowo! Zdecydowanie zajebista epka.

2. Winterphonic [-] Spirals



Triphopowe brzmienia z Laridae, Austria. Dziesięć numerów. Delikatne żeńskie śpiewanie + mikstura nowoczesnej elektroniki z akustyczną klasyką. Zdecydowanie zajebista płyta.

3. Horiso [-] Tri-Lions



Improwizowany nujazz z Chill-label, Polska. Trzynaście numerów. Trąbka w roli głównej i głębokie, z reguły elektroniką malowane pejzaże. Zdecydowanie wycofana płyta, zajebista!

4. Texture [-] Aphasia


Hiphopowe beaty z Black Lantern Music, Szkocja. Cztery numery, a ruchome obrazki mówią więcej niż tysiąc słów, zdecydowanie!

A na koniec niespodzianka ze światka net-audio-blogerskiego-pl. Zdrowia & indżoj!

08
Wrz
10

środowe M4

Mój dzisiejszy muzyczny dzień był sponsorowany przez literkę M. Em, jak Melą. Było- jak zwykle- różnie, ale czterema perełkami chciałbym się podzielić.

_____

Mosaic Mosaic – While We Sleep

…czyli niespełna 20 minut lekko wycofanych dźwięków: w sumie dwie piosenki [jedna w plajerku poniżej] i cztery elektroniczne, mniej lub bardziej abstrakcyjne dźwiękowe pejzaże.

_____

Giuseppe Mirabella – Moods

…czyli właściwie na G, ale przecież na M też, nawet po dwakroć! A zawartość to prawie godzina z kameralnym jazzem: jedyny utwór z trąbką do odsłuchu w plajerku poniżej; reszta numerów w składzie gitara, organy [rozumiem, że bas również generowany elektronicznie] i bębny. Bardzo!

_____

Monokle & Galun – In Frame

…czyli już na niejednym blogu rzecz polecana- bo warto! Recenzja np. na magnetoffon.info, w plajerku ostatni numer, żeby nie zdradzić klimatu pozostałych jedenastu… Alternatywnie, chociaż raczej delikatnie i nawet miejscami popowo, rzekłbym.

_____

MannSam – The First One

…czyli wokalistyka soulowa na deser. Płytka króciutka- kwadransik z haczykiem, ale wszystkie cztery piosenki są warte wielokrotnego zapętlenia. Trudno było wybrac coś do plajerka, ale coś trzeba było- posłuchaj więc najbardziej dynamicznego, funkującego outra.

_____

Wszystko na licencjach Creative Commons, wszystko dobrej jakości, nienagannie zrealizowane i nagrane- M jak Malina. Zdrowia & indźoj!

____

02
Lip
10

Niesencja #14. The fourteenth compilation by netmuzyka.com

Tym razem nie będę się rozwodził… tj. namiętnie rozpisywał bredząc od rzeczy. Absolutnie konkretnie zamierzam zapodać tę część cyklu, bez długich wstęp…

Uff… Skończyłem czternaste podejście do niesencji. Było jak było, jak kto chce, to sobie może poczytać porzednie wpisy- fakt jest faktem, że niesencja jest gotowa i tym samym zapraszam do:

Oglądania okładki. Podziwiania okładki. Przyglądania się okładce i sycenia nią oczu. Bo jest idealna. Footszak– jesteś boski!

To tylko kadr ze zdjęcia, które miałem na pulpicie przez kilka miesięcy i przez tych kilka miesięcy kombinowałem kompilację właśnie pod tę fotkę. To jest bardzo fajna metoda, doradzam wszystkim składankowiczom! Nikt wam nie powie, że okładka jest od czapy- bo jest przecież wypełnieniem, dopełnieniem i skutecznym zobrazowaniem zawartości- bezdyskusyjnie i wprost!

No a oprócz funkcji estetycznej okładka pełni jeszcze jedną- służy mianowicie do klikania po zipa.

Obiecałem, że będzie do rzeczy? No to teraz plajlista:

01. Pinnö ProjectUntitled Time [link]
02. AbyssToward The Sun [link]
03. StarstarstarBrothers [link]
04. Daniel MazeBloodsucker [link]
05. Jap JapSurrounded By Magic [link]
06. Audio GourmetContinue [link]
07. Musique TLRSo You Turned Away [link]
08. GillicuddySme. Li. Co. [link]
09. MontagAngel, I Will Walk You Home (Unrest Cover) [link]
10. GeeNervePink Fish Signs (Take One) [link]
11. CldscpLook At The Funny Bunny [link]
12. Bird NamesNobody Loves Me [link]
13. D’r SjaakIch Riët Tich Inne Bie [link]
14. GlitterBombShambles [link]
15. Tracky BirthdayBalla! [link]
16. Vernon LenoirSymeon Of The Desert [link]
17. MoonbuggyWonderfull Feeling [link]
18. The Gack Factory OrchestraTiny Little Helicopters Demo [link]
19. The Human ElephantAusland [link]
20. The Golden DawnThe Outcast [link]
21. MequetrefeI Just Wanna Be A Flaming Lips [link]
22. Daisuke MiyataniAoharu Days [link]
23. Onion JackThe Peace Between [link]
24. KakaoNemnogo Sumac [link]
25. Nils HoffmannGoodbye Glamour [link]

Dużo traków? Masa przecież! Ale spokojnie, sporo z nich to tylko miniatury/ wypełniacze/ przeszkadzacze trwające minutę z hakiem. Zamieszczone głównie po to, żeby się nie nudzić… a czasem i po to, żeby pojechać grubo, ale na tyle krótko, żeby nie chciało Ci się wyleźć z wanny i „przewinąć”, czy zgoła- wyłączyć! ;)

Bo jest tu różnie. Momentami jest dziwnie. Z reguły przyjemnie, ale może zaszczypać w oczy… Jednak to pozór, bo w całokształcie kompilacja raczej kąpiel uprzyjemni, niż ją uprzykrzy.

Reasumując- przed Tobą #14 Niesencja kąpielowa, nieklarowna jak woda z mydłem, z wieloma bąbelkami i górą piany. Zdecydowanie nasycona testosteronem, choć z lekką domieszką ciał obcych i niebieskich. Najdłuższa z cyklu- właściwie dłuższa być już nie mogła być, bo by się na audio-CD nie zmieściła [a jest to- mimo wszystko, mimo netaudio- jednak wyznacznik, te 80min].

Wszystko jest odpowiednio polinkowane- zarówno w tym wpisie, jak i w metadanych każdej z 25-ciu plików. Nic nie jest kradzione, nic nie jest nielegalne, nic nie jest niewiarygodne [oprócz samych dźwięków].

Zatem- klikaj w okładkę, pobieraj zipa, rozpakuj sobie i słuchaj!

Za pierwszym razem się zdziwisz. Za drugim- zestresujesz. Za trzecim- zaciekawisz… A potem spróbuj się przy tej kompilacji zrelaksować.

Bo to nie jest kompilacja której można słuchać na wyrywki- trzeba ogarnąć całość klimatu, wtedy jest muzyczne dżakuzi i spa dla trąbek eustachiusza!

Najlepiej w wodzie. Albo- nad wodą, na słońcu… tylko tak, żeby nikt postronny nie słyszał [bo za pierwszym razem Ty się tylko zdziwisz, ale Ci co nie wiedzą co słyszą mogą się po prostu wkurwić ;].

Daj komenta co i jak i indżoj! Bo może przesadzam i jest jednak lajtowo?

21
Maj
10

Jacek Cebula

Kolejna fala kulminacyjna już za nami i przed nami [jak to dobrze, że Świder nie ma prawa wylać ;] więc ja sobie od kilku dni w międzyczasie filtruję zasoby ukrywające się w poczekalni do czternastej niesencji.

Było tego stuffu na prawie 7 godzin, po tej selekcji mam prawie 3. Same smakołyki w klimatach bardzo alternatywnego popu. I tego nieco mniej alternatywnego. I niepopu też, i też bardzo alternatywnego. Wszystko ma być na tej niesencji jakieś takie… prawie-że. I łatwo nie będzie ;)

Chociaż pomiędzy zakrętasami mam na uwadze wtrącić coś natury mniej psychodelicznej, nadal jednak mieszczącego się w koncepcji. Prawdopodobnie więc będzie na kompilacji najbliższej znajdował jakiś kawałek Jacka Cebuli. Być może z płyty właśnie tej, której okładkę zapodełem powyżej. Być może to będzie właśnie ten kawałek, który poniżej [wytrzymaj, druga połowa wałka robi dobrze]:

ale pewnie nie ten ;) Ale może. Ale nie wiem. Ale może wcale nic cebulowego nie będzie, bo za miętkie? Sieobaczy.

W tej chwili mam  dokładnie 40 numerów do kolejnej selekcji. Po jakimś czasie powinno mi się coś konkretnego wyklarować… Czekaj, jeszcze pewnie miesiąc. Albo dwa i pół, sieobaczy :)

A póki co- indżoj, czyli klikaj w okładkę, szukaj Jacka więcej i suchego łykędu!

02
Maj
10

…są też na dżamędo klimaty hipisowskie przecież

Szukam dopełnienia do 14 niesencji, która ma być zupełnie rozczochrana, raczej po męsku i zdecydowanie nieprzywidywalna. Szukam więc rzeczy od rzeczy. Kompletne ma być siurkowanie, cokolwiek ma to znaczyć!

Są takie rzeczy od rzeczy do odnalezienia tu i ówdzie. Na jamendo też się pojawiają. Psychodeliczny neo-folk w najlepszym wydaniu właśnie otrzymujesz na tacy. Dostępny po kliknięciu w okładkę.

Czekaj na następną niesencję o ile lubisz klimaty z innej beczki… Indżoj!

30
Kwi
10

pierwsza składanka Audioterror – Polandia

Jak zapewne da się zauważyć netmuzyka w dniu dzisiejszym przeszła pewne metamorfozy wizerunkowo-funkcjonalne.

Ładnie? No to się cieszę :D

Nowy luk zainauguruje wpis o nowym cyklu netaudio składanek: Audioterror vol. 1  autorstwa Brenislava, znanego z tej strony i z innej strony poniekąd też.

Co na płycie? Polska Muzyka Alternatywna Wyszukana Na Jamendo. Polska, ale raczej nie polskojęzyczna- chyba słowa w moim ojczystym języku można w jednym kawałku namierzyć, ale głowy nie daję- niewyraźne świnie ;)

Po kolei:

01 – michalko wawrzyn – KrishnaMuDub czyli intro w tonacji lajtowego dubu + sample z jakiegoś filmu czy coś… Jeden z moich faworków na niniejszej kompilacji.
02 – dust|box – First sleep czyli mocniejsze pierdnięcie, progresywnie i rockowo.
03 – ZOOid – Smoke czyli rzecz która do mnie absolutnie nie przemawia… ale już np. Wojd1 napisał tak…
04 – Projekt Niewidzialne Swinie – Szum czyli ten rodzynek polskojęzyczny- moje klimaty, elektronika, pani na wokalu… Miłe!
05 – Skala – Wandering czyli temat namber łan! Transowy, psychodeliczny rock- chodzi to ostatnio za mną.
06 – Gentleman! – Your neighbour got your car czyli ja się nie wypowiadam.
07 – Plug&Play – Lost a friend czyli lata 80-te w dwudziestym pierwszym wieku. Daje radę!
08 – Fontanna – Silikonowy worek czyli instrumentalny post-rock.
09 – Under The Table – What can I help you, cockroaches czyli instrumentalny neo-folk.
10 – Red Emprez – You are czyli [… outro, co nie zmienia faktu że jest to przezajebista kapela i na pewno pojawi się w kolejnej odsłonie] jak pisze autor.

No to co? Klikaj w okładkę & indżoj!

25
Lu
10

Elvis żyje!

Tak tak, to nie żart! Elvis po półrocznej nieobecności w sieci uaktywnił się… i znowu straszy darmową muzą!

Witam ponownie i żywię nadzieję, że tym razem regularnie będę karmiony dziwactwami netmuzycznymi. No i dzięki za Kooky Monster!

Paczuszka z psychopopem dostępna po kliknięciu w okładkę. Zatem indżoj!

30
Sty
10

Niesencja #12. The twelfth compilation by netmuzyka.com

Dawno, dawno temu, jakoś w pierwszej połowie 2007 roku niejaki Emeliks [znany tu i ówdzie jako Pierre Melą, a zasadniczo znany pod zupełnie innym pseudonimem, którego tutaj nie ujawnię, bo jest zajebiście pospolity] postanowił robić kompilacje muzyki dostępnej gratis w internecie. Się wziął i w sobie zebrał i wymyślił słowo nieistniejące dotychczas w języku polskim, czyli „niesencja„. Słowo owo nic nie określa, natomiast fajnie brzmi- nie jest to sen, nie jest to esencja, generalnie jest to nic- puste coś, co należy wypełnić. A brzmi raczej mało agresywnie- i tak właśnie miało być. I jest do dziś.

Zaraz po dawnodawnotemu, mniej więcej po sporządzeniu piątej niesencji kolega Emeliks postanowił zebrać kompilację utworów dostępnych gratis w internecie i zarazem takich, które cokolwiek komukolwiek przypominają. O tzw. kowerach autor myślał. I zbierał. I słuchał. I kompilował. I pytał wszystkich, co siedzą w temacie: macie? Mamy- mówili, czyli odpowiadali. I linki słali. I się nawet całkiem zaangażowali, przynajmniej coponiektórzy, bo niektórzy mimo wszystko nie. Ale dzięki.

Minęło czasu bardzobardzodużo i z [mniej-więcej] 250 darmowych kowerów,  maszapów i remiksów powstała niesencja dwunasta, na której utworów jest dwanaście. I nie jest to taka znowu zła niesencja. Jest to po prostu kolejna składanka dedykowana wszystkim tym, którzy lubią posłuchać muzyki lekko wycofanej, całkiem innej od całej reszty i na pewno niepowtarzalnej. Chociaż powtórzonej przecież, powstałej na bazie i przerobionej – ot i cała filozofia.

Reasumując powyższe- ciężko było plajlistę spójną i w koncepcji cover/ mash-up/ remix  zebrać spośród całej tej czeredy netaudiowynalazków. Sądzę mimo wszystko, że autor Emeliks stanął na wysokości zadania i rzecz w net puścił konkretną oraz jakże w swoim stylu. Kropka.

_________________________________________________________

01. Silence Is SexyBilly Jean
02. Portatile Room MobileAll Tomorrow Parties
03. ArrialNo Good (Start The Chill)
04. CalidoscopioWandering Stars
05. Mike Sun And MichL BridgeTake My Breath Away
06. EnLoungeMorning Espresso
07. Ozmatic & D-LamIncredible
08. Bingo StarrBjum
09. Fernardo TRZCrab Walk Dubbing
10. AmpliveWeird Fishez
11. TriplexityLove Supreme
12. Version CityOh Lord

Niektóre z tytułów sugerują oryginalnego wykonawcę, niektóre nie, co nie? Nie będzie Ci autor jednak ułatwiał za bardzo, skoro mimo wszystko Ci za bardzo też nie utrudnił. Ponieważ tak właśnie postanowił, to teraz garść, w nieporządku absolutnym, nazw artystów i ich zespołów. Znasz się, to dobierzesz.

Marvin Gaye, Radiohead, Prodigy, Michael Jackson, Berlin, Portishead, Deodato, Janis Joplin, Air, John Coltrane, Bjork, Velvet Underground.

Naturalnie w innej kolejności. ZIP pod okładką!

A okładka powstała w pracowni izibrothera [i jest jak zwykle zajebista, jak zwykle gorąco dziękuję!]. Tłem dla maszynki do mięsa jest pewne dzieło, o którym pisałem niedawno– niestety(?)  dzieło uległo absolutnej dekonstrukcji- to nawet nie jest cover obrazu Stanisława Ignacego Witkiewicza, tylko jego demolka. Ale inspirująca. No.

Teraz wyłącz co Ci tam gra, rozpakuj zipa i słuchaj niesencji #12. Za pierwszym razem pewnie nie podejdzie, ale za trzecim zrozumiesz o co chodzi ;) Indżoj!

17
Sty
10

no comment #23 [soft psychedelia]

GAFPaisajes extraños revisited EP [Nu-Logic014]

01. en realidad este tema no tien letra
02. road to abu dhabi
03. paisajes extranos revisited
04. la esperanza pasa por la calle de al lado
05. love me as if the strange landscapes were sliding down

click on cover to download

17
Sty
10

no comment #22 [freaky brasiliana]

FluNo Flu do Mundo [foot053]

01. Flutune
02. Cidra e Cigarrinho
03. Costa Quente
04. Rei do Mundo
05. Tambem
06. A Vez do Brasil
07. Madrecita
08. No Flu do Mundo
09. Nortche
10. Vinet San
11. Bobo Alegre
12. Enxao Xa
13. Dia de Chuva

click on cover to download
19
Gru
09

Niesencja #11. The eleventh compilation by netmuzyka.com

Niewiele, baaardzo niewiele osób wie, że ta część Niesencji w sieci pojawiła 17-go marca 2009. 3 kwartały temu. Zero, kompletne zero promocji- może dlatego ściągalność na razie wynosi około 1,5x 0,25x dziennie. Czyli kiepsko.

Natomiast wpis poniższy też leży w netmuzycznym brudnopisie  niewiele krócej- dotychczasowy brak publikacji spowodowany był bowiem tym, że Niesencje miały się usamodzielnić, tj. egzystować jako byt osobny, po zamknięciu netmuzyki nadal przy życiu utrzymywany. Jednak dzieje się inaczej- Niecencja #11 potrzebuje rozpropagowania, zatem wpis wklejam bez zmian, w marcowym oryginale [uwagi jednak będą, to te w nawiasach kwadratowych, zieloną kursywą], zapraszam do czytania, do ściągania i do słuchania- bo WARTO! To jedna z najbardziej udanych moich składanek moim zdaniem…

************************************

Na wstępie Daniel Maze, czyli eksperymentator glitchowy w odsłonie melodyjnej i z gitarką, którego intro do składanki może śmiało przygrywać czytaniu następnego akapitu. W celu odsłuchania owego kawałka onlajn zapraszam na najechanie na link do numeru [w niskim bitrejcie] Ambulance Chase i nieklikanie. Pojawia się plajerek?[no nie, się chyba nie pojawia. mi się w każdym razie nie pojawia] No to plaj i czytaj. I pamiętaj, że to tylko demko, 64kbps. Pamiętaj o tym, bo:

bo na wstępie muszę się wytłumaczyć. Niesencja ta to już powinna być poprzednia, nawet okładka jak poniżej to nie powinna być ta, tylko ta od poprzedniczki. Grubo ponad  pół roku czekało to zjawisko [oczywiście przechodząc metamorfozy] aż się doczekało. A to ostatnie grube pół roku, to jak dobrze popatrzeć… owocowało przeróżnie. Działo się. Dzieje się nadal.

Słuchaj dalej, kawałek Mejza jest zaaaajebisty. I jedyny, w którym nie usłyszysz wokalu. Bo reszta pieśnią stoi, piosenką przede wszystkim. Do wokali się przekonałem bowiem znów. Podobno ludzki gust zmienia się raz na 7 lat- trzymam się tego stwierdzenia i wierzę w nie, serio. W 2002 na wiosnę słuchałem raczej bitu, i to takiego, że DAWAJGOMITU! Też było fajnie ;) No i przeszło. Jestem 7 lat starszy… Ale:

Wiosna, jak wspomniałem nastała (Mejz się nie skończył, co nie? To jeszcze popłynę…) co i rodzi i zdradza i umysł prostuje. Trochę mi naprostowała już- przede wszystkim ustaliłem sam ze sobą, że asertywność niejedno ma imię. Oprócz samego ustalenia nic więcej jak na razie nie wynika, ale wniosek wysnułem niezaprzeczalnie konstruktywny, wobec czego nie ma co się po mnie już więcej spodziewać jakichkolwiek wycieczek intelektualnych. Przynajmniej na tę chwilę.

Maze skończył? To zamykamy plajerka… o tak. I oglądamy okładkę.

I podziwiamy. I zastanawiamy się, co to jest. A to nic jest. To generator kleksów znaleziony w linku u Elvisa + elements mój + photoshop izibrothera na wykończenie. Okładka ma za zadanie cieszyć oko oraz zerwać z rutyną poprzednich dziesięciu, które można w miniaturkach i zestawione podziwiać pod linkiem o wszystko tłumaczącym tytule zamieszczonym w navibarze [na sidebarze, przyp. aut.].

Okładka zlukana? Się podoba? Musi, proszę Ciebie, bo innej nie będzie. Jest ta i szlus. A pod nią, oprócz Daniela Maze znajdziesz (po kolei):

trak drugi: So QuietSeptember z netlabelu Lo-Fi … Rzecz powinna być Ci znana, bo już pisałem o niej. Większość z zamieszczonych na #11 powinna być znana…

trak trzeci: tego masz prawo nie znać. Jon Athans Project to jest mianowicie- pioseneczka Humid in Town w rytmach niezobowiązującego, kiczowatego nieco electro. Z oczywistym podsmaczkiem, znanym z poprzednich niesencji. Bez obciachu.

trak czwarty: Multi-Panel w 20 days (chyba już powszechnie nie zdobycia poza niesencją). Ale rzecz znasz przecież, nie? Mlaskacz na wokalu i akustyk. Fajne. Przedsmak robi do uderzenia, którym jest zdecydowanie

trak piąty: La TartouffadeLouisa Words. Łooo. Ale numer. Wokal pojechany jak z The Fall, chórek kobiecy, żywe instrumenty… Bajka, tylko że lekko pierdolnięta. A po niej:

trak szósty: zaczyna się tak, że testujący selekcję kolo stwierdził „no, to teraz pojechałeś”. BidibopSo Good to See You Again. Zdecydowanie fajny kawałek, uwielbiam go- właśnie za to, że jest tak pozytywnie pojebany. Gdybym miał 18 lat tak właśnie bym grał (gdybym umiał).

trak siódmy: natomiast, to znowu powtórka z rozrywki, czyli czambawłambowate śpiewanie z płyty, którą opisywałem przy innej okazji. Fajna piosenka. A po niej jeszcze inna, niemniej Ci znana-

trak ósmy: Blue Swerver i piłkarz z zajebistym wykończeniem. Spox namber, zawsze czilujący, nawet jeśli nie udało Ci się dorosnąć przed mundialem 2006. Ale to nic. Tę ewidentną stratę zrekompensuje Ci na pewno

trak dziewiąty: czyli Allister Thompson w numerze You Will Return. Grubo pośpiewane, niesympatycznie bym powiedział nawet. Bój się trochę! Ale tylko trochę, bo zaraz potem

trak dziesiąty: Naifloop usłodyczy Twoje skołatane emocje kawałkiem Own Bible… Ale to również chwilowe, potem znów postraszy

trak jedenasty: ten o duchu. CKID to zagrało i zaśpiewało. Nie mylić z CKOD, taką fajną kapelą, że nie wiem. A po gołście w duchu raczej psychodelicznym przyjmij do wiadomości

trak dwunasty: swego czasu już przeze mnie lansowany. Giza. Oj. Teściom kiedyś zapodałem w samochodzie. Nie mogli pozbierać myśli (i chcieli wysiadać w biegu :) Ale Ty nie wysiadaj- przed Tobą:

trak trzynasty: najszczęśliwszy. Ponad 7 minut. Uwielbiam takie dystanse. Zajebisty numer. Znaaaasz, nie gadaj- to Searching z tej płyty. Dobre to, wg mnie po Maze i La Tartouffade kolejny najlepszy wałek na składance. Przekonaj się, daj się ponieść rekurencji sampli i nawarstwianiu traków…

Nawarstwianie traków? Zaraz, przecież to już prawie koniec! Został na koniec Mazur z Kętrzyna; ale zanim On, to wcześniej jeszcze nieco nie-alternatywy, mimo wszystko ujmującej:

trak czternasty: Botany BayThe Crow Song. No ma to coś, co na koniec jednak mi się zawsze podoba… ale. Ale nie mam zdania czemu „ale”. Podoba mi się ten tejm. Co nie znaczy, że rzeczony

trak ostatni: mi się mniej podoba. Tekst mi się podoba. Brzmi jak groźba i jak obietnica. I jest krótki jak trzeba.

Uff… Obiecałem sobie, że na temat niesencji będę pisał dużo. Znudziłem? Mam nadzieję, że nie. Posłuchaj jeszcze raz :)

Wszystkiego stafu jest godzinka i nieco- może się oczywiście kompozycja i kolejność nie podobać… ale uwierz mi- słuchałem i zmieniałem to wszystko (kurwa!) kilkanaście razy.

I już lepiej nie zabrzmi.

Do usłyszenia, ZIPa masz pod okładką.

część dwunasta bardzo niedługo
[enjoy!] Emeliks

15
List
09

przeinstrumentalistyka niestosowana [jak narazie]

Interesuję się muzyką. Zaskakujące, nieprawdaż?

Ostatnio wyłącznie jej słucham [ew. o niej piszę co jakiś czas], ale był czas, kiedy sam bawiłem się tworzeniem nutek [na gitarach akustycznych produkcji radzieckiej najpierw, potem na pożyczonych gitarach elektrycznych, wreszcie na basie] w domowym zaciszu [sam lub w duecie psychodeliczno-kabaretowym] oraz w salach prób [w pewnym bardzo amatorskim składzie bez nazwy]. A- nutki niby znam, ale czytać z nut nie potrafię, amatorem jestem absolutnym.

Potem porzuciłem instrumenty na rzecz PC’ta i z różnym skutkiem tworzyłem tzw. moduły, czyli składałem sample na trackerach. A potem stwierdziłem, że trackery mnie ograniczają… i zaprzestałem tworzenia, chociaż wciąż noszę się z zamiarem powrotu do tego hobby.

Do rzeczy- wczorajsze przedpołudnie spędziłem na Allegro przeszukując ów serwis pod kątem „różnych grających klekotów i fujarek”, czyli szperając za jakimiś nietypowymi dla naszej szerokości geograficznej urządzeniami wydającymi dźwięk- dla ułatwienia nazywanych instrumentami.

Po co? Otóż gromadzę instrumentarium z nadzieją na to, że za jakiś czas wykombinuję sobie na poddaszu zaciszne „domowe studio”, gdzie oprócz PC’ta będę miał mikrofony i masę fajnych, dźwiękorodnych gadżetów [czy będę potrafił na nich grać- nieważne; grunt, abym potrafił wydobyć z nich dźwięk, resztę się dotrze software’owo ;]. Pośpiewam se nawet, grunt to efekty typu vocoder… Ale:

Jest rodzima kapela, orkiestra wręcz!, która się nazywa Małe instrumenty. Polecam eskplorację sekcji „instrumenty” na ich stronie… oraz odwiedziny majspejsa. Zajebiste klimaty, mocno awangardowe, ale wyyyjebiście fantastyczne! Poniżej brysk z przygotowań do ich autorskiego off-spektaklu „Elektrownia dźwięku”, włala!

No i szperałem po aukcjach, łaziłem, wlazłem w międzyczasie nawet na stronę o najbardziej kuriozalnych instrumentach erałnd de łerld [polecam przesłuchanie sampla organów z butelek po browarze]… No i nie kupiłem nic co wydaje dźwięki. Klawiaturę kupiłem natomiast do komputera :) To może pojebana sprawa, ale w moim przypadku normalna- dziś przed południem byłem np. w dużym markecie budowlanym po klamki. Kupiłem gumową wycieraczkę, czipsy, paluszki i 4 płyty DVD-R. Klamek oczywiście nie, słabo? Standard, z żoną byłem ;)

Lecz co tam, mam typ na zakup- wietnamską drumlę dan moi se nabędę niebawem. Oto brysk, jak grać na pięciu wietnamskich drumlach jednocześnie [czyli hardkor orientalny]:

Co prawda najbardziej chciałbym mieć misę tybetańską albo wręcz bęben wodny, ale to będzie fanaberia do kwadratu, dlatego drumla na czas jakiś powinna mi wystarczyć…

PS. szczerze mówiąc myślałem początkowo o jakimś instrumencie strunowym- szarpanym bądź ze smykiem, ale co będzie, jak mi struna pierdolnie? Co pocznę?

17
Maj
09

wyobraśse

WOBRAŹ SOBIE
Wyobraź sobie że zawsze masz czas | Wszystko jest dobrze i wszystko w sam raz | Wyobraź sobie że możesz tak stać | Nad głową zorze i miętowa mgła | Wyobraź sobie że zawsze masz czas | Jak duch symetrii rozpięty na drzwiach | Nikt ci nie powie jak długo ma trwać | Pogodny letarg w pół kroku do gwiazd | Wyobraź sobie że zawsze masz czas | Nie musisz jeść i nie trzeba też spać | Nie trzeba myśleć nie trzeba się bać | Nie trzeba nic tylko trzeba mieć czas | Wyobraź sobie że zawsze masz czas | I kołysz się w miętowej mgle | Jak konik morski nad malachitowym dnem | Kołysz się cały czas | Kołysz się aż do dna | Kołysz się zawsze | Kołysz się | Wyobraź sobie że zawsze masz czas | Kupiłem globus i teraz mam dwa | Zbieram na trzeci mniej więcej od lat | Tak jakoś zleci w dostatku mój czas | Wśród tych globusów na Prozaku i dat | I nawet jeśli mówię coś od rzeczy | Czy nawet kiedy nie chcę mówić nic | To nawet wtedy kołysz swój berecik | To nawet wtedy kołysz kołysz się | Nawet w deszczu | Do siedmiu słońc | Wyobraź sobie że zawsze masz czas

copy&paste by mlx czy coś… ostatni Przekrój czytałem z wywiadem z Lechem. oportunista. ziom. spoko.

13
Gru
08

Niesencja #10. The tenth compilation by netmuzyka.com

DOWNLOAD NIESENCJA #10 IN ZIP FILE

Klikaj na powyższy link, tam ukrywa się samo sedeńko, natomiast poniżej znajduje się jeden z najbardziej rozbudowanych wpisów na netmuzyce forever. Wynurzenia, lanie wody, kilkadziesiąt linków, kilka godzin pracy nad samym tekstem i jego wyglądem- chce Ci się to czytać?

Nie wierzę…

Ale jeśli zainteresuje Cię muzyka- wróć proszę poczytać, bo kilka fajnych rzeczy napisałem i podlinkowałem, se myślę.

Jesteś jeszcze? No to zaczynam:

Jubileuszowa niesencja [podwójnie jubileuszowa, ponieważ jest dziesiąta i od dwóch lat piszę o netaudio] powstała w sposób nieco inny od pozostałych dziewięciu części. Historia jej powstania nie jest może nadzwyczaj podniecająca, sensacyjna, interesująca nawet nie jest, ale lekko przełamałem rutynę, co warte odnotowania imo.

Aleosochozi?

Pierwotnie skompilowałem dziesiątkę śpiewającą i lekko psychodeliczną, następnie poprosiłem Footszaka o pomoc, czyli o okładkę. Po jakimś czasie otrzymałem taki oto projekt:

który bardzo mi się spodobał… Jednak im dłużej temu się przyglądałem, tym mniej mi pasowała grafika do wspomnianej selekcji… I wtedy postanowiłem ze śpiewająco-dziwacznej dziesiątej niesencji zrobić np. jedenastą, a tę okładkę wykorzystać pod selekcję jesienno-mglisto-deszczową. Bez wokali, bez bębnów, bez fajerwerków i cyrku. Taki tam laidback tak zwany…

I żeby nie było Footszaq, że uważam, że nie do końca uchwyciłeś ducha tamtej selekcji! Tobie brzmiała pod mgliste drzewo, mi brzmi pod pomarańcze i brązowe buraki na łuskowatych łapkach. I ot co! Dziękuję powtórnie!

…toteż niezwłocznie zabrałem się do szperania w swoich przepastnych zbiorach netmuzycznych w poszukiwaniu ambientu, lo-fi, eksperymentalnej czy awangardowej a zarazem lżejszej elektroniki… Wstępnie wybrałem około 25 utworów, docelowo na składance znalazło się ich 12.

Potem przeszedłem piekło uploadu. Darmowe składanki, darmowe serwery, darmowe serwisy- uwierz mi, to jest jednak syf [z pominięciem składanek, oczywista ;]. No poległem…

Spróbuj przerzucić na archive.org więcej niż 10 plików mp3 o różnym bitrejcie. Jakiego Ci zrobi zipa? No, spróbuj! Spróbuj przerzucić na last.fm pliki opisane tylko tagami id3v.1- pogubi nazwy wykonawców i utworów, a tego już nie będziesz w stanie poprawić… No cóż, człowiek się uczy całe życie- tym razem mp3 z niesencji #10 nie będą miały kompletnych tagów at all. I raczej  nie pojawi się dziesiątka na laście, bom wkurwiony na ich nowy soft nieprzeciętnie. Jebie mnie last na ten czast. Kropka.

Ale utwory, mimo wadliwych czasem tagów brzmieć będą jak zawsze pięknie! I tym pomimo wszystko pocieszającym akcentem kończę narzekanie na upload i przechodzę do rzeczy.

Tym razem o każdym z numerów opowiem pokrótce i podam linki do stron artystów/ netlabeli/ wydawnictw; ostatnimi czasy nieco się opuściłem w tej materii, a w końcu nie po to moje składanki są kompilowane z takim pietyzmem; nie po to angażują się w temat Uzdolnione Osoby Trzecie [kolejny, przegłęboki ukłon w stronę Footszaka], żeby później na „odpieprz się” Emeliks napisał parę zdań… i tym samym nie wylansował danej części, z takim oddaniem i pietyzmem [loop?] :/

Pamiętasz, że blogowy mp3-player otwiera się po najechaniu na nazwę utworu? Zachęcam do sprawdzenia przed ściągnięciem paczki, ale zarazem twierdzę, że zipa możesz ciągnąć w ciemno :) Na górze wpisu jest Ci on.

Na otwarcie: AirninoYou Gots to Chill, czyli lekko glitchowa transpozycja tematu przewodniego ze ścieżki dźwiękowej do Blade Runner’a. Kto wie, o co chodzi, ten pewnie błądzi… ale [co rzadkie] niepompatyczny Vangelis + jeszcze nieodjechany w przekosmos Philip K. Dick + dojrzewający Ridley Scott i mroczny zakochany Harisson Ford to chyba wystarczająca zachęta? Nawet, jeśli tak krótka? Ale to przecież intro- kawałek oryginalnie pochodzi ze strony tablist.net.

Zaraz potem Corwin TrailsIcicle;  o tym zjawisku pisałem już przy innej okazji; rodzynek się doczekał, powtórnego opisu nie będzie.

Następnie Dave ZealCedar Light, czyli zajawka konsystencji tej kompilacji- drony, proszę Ciebie. Kojące, wilgotne, kameralne, pełgające… Te akurat znalezione na nieistniejącej już stronie Ekonetlabel… Tak, wygrzebałem ten namber z czeluści swojej zasobnej kolekcji- wydaje mi się, że dostępny w tej chwili jest tylko na netmuzyce ;) I znając tematykę od środka mam wrażenie, że za jakiś czas większa część utworów pozostanie tylko tu…

Bo wierzę, że archive będzie zawsze! I chociaż utrudniają użytkownikom życie jak mogą, zwłaszcza tym aktywnym użytkownikom; to chylę czoła, biję pokłony, rączki całuję i tysięcuf lat w zrowiu życzę!

Dalej: Mazurskie ZiołaTramwaj Chorzów Katowice. Który to już raz Mazurskie na niesencji? Nie ostatni, na pewno; a tym razem plamiasto i szarobarwnie, jak zwykle gitarowo i zupełnie niezauważanie przechodząco w

CælumSaturday Morning, wałek równie gitarowy, właściwie będący rozwinięciem kawałka Ziół, jednak z domieszką perkusji. To nic, że nazwałem artystę/ów Cćlum i taki ma/ją od tej pory tag, ale kto używa głupich znaczków w nazwie ma za swoje!. Generalnie wiadomo, o co chodzi- oryginał był do pobrania na stronie nelabela Camomille, ale netlabel się wziął i zamknął, więc niech będzie Cćlum :D Ok, może kiedyś to zmienię…

Potem około 40 minut odpływu, czyli clue, czyli żeglujemy mentalnie i słuchamy, czyli słyszymy ale nie wiemy co, czyli się wyłączamy psychicznie, czyli muzyka się sączy, kółko się toczy podróżując wsobnie, kieszonkowcy macają spodnie, kobiety śpią, myszy harcują, czyli fanaberie na bok, czyli cztery kolejne numery tworzone ściśle pod okładkę Footszaka.

I tak: Juanne HanhisuantoAutumn .Wspominałem, że to jesienna składanka, prawda? A o tym wydawnictwie wiesz od dawna.

Potem dwa razy ten sam netlabel: Mandorla z Meksyku– najpierw KarrasMandorla, fields recording i soniczne pady, a potem niedawno niekomentowany Dennis MoserRiver and Sea, czyli 17-to minutowe [sic!] mistrzostwo ciekłej gitary.

Na koniec odpływu kurs na elektroniczny minimal-dub; rządzący od lat tym klimatem netlabel Thinner, reprezentowany niniejszym przez Selffish’aBare Poles. Miło i lekko wytrąca z letargu, ale  ma rację, ponieważ następnie pojawia się

Rosyjska psychodelia.  ChikissAfter the Second Explosion. Nadal jest klimatycznie, ale tym razem pokrętne sample mogą wyprowadzić Cię z równowagi, kórą dotychczas próbowała Ci przywrócić niniejsza kompilacja. Ale nic to! Bo przed Tobą:

Mój faworyt klimatów eksperymentalno-ambientowych, czyli Daniel MazeHerons are Mellow. Moim zdaniem najlepszy numer na tej składance, totalny mnierozpierdalacz i niedościgły wzór do naśladowania- forma i treść w majsterszycznych proporcjach. Uderza mnie to zawsze: niby czule, ale i wali z karata, chociaż jest to przecież nadal chill-out… Dla mnie bomba! Konsekwentna niewiadomojakość w wydaniu absolutnym. Stąd- polecam!.

Na koniec 12-ty utwór: samplowane śpiewy gardłowe przetworzone nieznacznie przez MacadamięYour Ride. I definitywnie

K O N I E C

05
Paźdź
08

netmuzyki nadal słuchaj

Czasami bowiem mam ochotę coś napisać i opublikować w sieci. Zwłaszcza wtedy, gdy coś mną zawładnie. No i akurat dziś mam powód:

Napotkałem wielowymiarową kalkę, kalkę na uszy. Jest i Chumbawamba we wcieleniach sielsko-anarchistycznych, jest Cranberries [chyba tak to się pisze?], jest Pink Floyd, jest nawet mniej basowy Nick Cave. Jest lekko patetycznie, cokolwiek bógwiejak i na dodatek sentymentalnie jest. Do tego dochodzi rewelacyjna produkcja, brak niedociągnięć realizacyjnych, niegłupi pomysł i… ogólnie perfekcyjny album. Chociaż alternatywny.

A co pokrótce o albumie ma do powiedzenia wydawca? [WM Recordings, nazwa- wyznacznik sama w sobie]: „An electronic-organic-independent-pop-alternative-folk-ambient album, not more or less”. Nie sposób się z tym nie zgodzić.

PS. Przyzwyczaj się proszę do tego, że pisać będę niewiele. Za dużo netaudio słyszałem, żeby jarać się byle czym. Dlatego jeno rzeczy godne i zacne wrzucę w cykl no comment, a te wymagające szczególnej promocji [jak niniejsza] opiszę jak teraz, gdy nawiedzi mnie chęć. Barachłem zajmować Twoich uszu [i trzewi] nadal nie zamierzam, skoncentruję się na esencji najlepszej, co najlepszym przykładem będzie 10, najlepsza niesencja. Bo unikalnie jubileuszowa. A jeden numer z tej płyty na dziesiątce się znajdzie.

Bo uwielbiam pisać. Momentami. A jak chcesz rzecz sciągnąć, to klinij na powyższą okładkę. Dziękuję.

Tak czy owak- się jeszcze dzieje tu. Coś.

19
Wrz
08

Tone

Praktycznie nie piszę, a odwiedzin netmuzyka ma właściwie tyle samo…

To proste- tematyka zaczyna bronić się sama! Nareszcie! Netmuzyka nie jest przecież blogiem, który musi być wiecznie na bieżąco i na swój sposób komentować świat. Jest to blog o netaudio, a dobre netaudio się nie starzeje.

Dziękuję Ci, o zaglądający tu czytelniku! I za komentarze pod notką o zamknięciu w dwójnasób dziękuję- to na serio mobilizuje.

No. To sobie przypomniałem, po co prowadzę tę stronę. Zdaje się również, że dzięki 22 miesiącom polecania zacnej muzyki już nie muszę silić się na jakiekolwiek komentarze- wiadomo przecież, że chały tutaj nie ma, więc klikać można w ciemno. A nawet jeśli coś się nie spodoba, to przecież de gustibus est non disputandum, jak mawiają niektórzy.

No. To sobie trochę poprawiłem morale, właściwie nieco mi lepiej. Nawet mogę stwierdzić, że nieźle mi to blogowanie wychodzi, profesjonalnie rzekłbym, estetycznie i zmyślnie.

No. To sobie pokadziłem. Potraktuj to powyższe jak konieczny zastrzyk samodowartościowania autora zainjekowany celem złagodzenia inercji. Czy jakoś tak.

No.

A teraz może dla odmiany coś z zupełnie innej beczki [taaak, zbieram dvd montypajtona z Przekrojem!].

Przesłuchałem tę płytę wielokrotnie- nie wiem, czy mi się podoba, czy nie… No dobra- podoba mi się, nie jest jednak do końca w moim guście- dlatego może, że za bardzo przesiąknięta jest estrogenami? Ale jest na pewno znakomita.

Gdyby trafiła do cyklu no comment #… powiedział bym o niej: abstract poptronica. Zawsze lubiłem nazywać rzeczy po imieniu i to się chyba nie zmieni ;)

Ale do cyklu no comment nie trafiła- może dlatego, że nie potrafiłem wybrać żadnego hajlajta [czyli kawałka, który imo wymaga największej uwagi/ najbardziej mi przypasował]? A może dlatego, że chciałem napisać dłuższy wpis po prostu? Taki trochę o niczym, ale z muzyką w tle?

Baj de łej- ściągaj album Tone – Small Arm of Sea i rozkoszuj się niecodziennym klimatem mroczno-deszczowo-seksualnym. Bardziej smutnym. Raczej melancholijnym. Pięknym, gdy pozwolisz tym dźwiękom [i głosowi!] zagościć w głośnikach na dłużej.

W głośnikach- nie inaczej! Na słuchawkach jest za sterylnie. Ale może powinienem już zmienić słuchawki po prostu? Na miększe w brzmieniu?

PS. Przyglądałem się ostatnio kategoriom na sajdbarze… Niektóre to niezłe kurioza- czy powinienem zweryfikować te nazwy?

28
Sier
08

no comment #06 [glitchy folk]

Thomas Méry – Hallonsaft [SIS10]

01. shapingPlaces
02. boxModel
03. realShift
04. asIsit

19
Sier
08

Niesencja #09. The ninth compilation by netmuzyka.com

Taneczna niesencyjka dziewiąta. Kto wie, czy nie ostatnia?

Udział biorą:

01-Andrea Barone-Into the Future
02-Virtualcreations-Dream On (Slow Mix)
03-Ben Crea-Keep It Down
04-Kay Grove – Brothers
05-Ate One-Vision
06-immer.Chic-Die Schoene Querolantin feat. Chris Vogt
07-Alex Valentin-Night Sky
08-Env-El Coto
09-Bergen-Higher Than High
10-Herb LF & Natural Funk present Da Pickup Artists-Supreme

Do ściągnięcia ZIP, do odsłuchania na Last.fm lub na Archive.org.

Trompka! Dziękuję za okładkę raz jeszcze!

Miłego tańczenia!

10
Lip
08

zakręcony ogon piąty

Czyszczę dysk z netaudio, jak wiesz.
Wrzuciłem wszystko do jednego wora [czyt. katalogu] i wybieram na chybił-trafił.

Dziś właściwie niczego więcej nie słuchałem- tylko KKFS z brazylijsiej stajni Fronha Records [co do reszty pozycji z katalogu tej wytwórni- całkowity ochył, nie daję rady].

Uczciwie mówię- albo mi się skończyły pomysły na przypisywanie prezentowanych płyt do gatunków, albo ja już po prostu słucham samych wykrętasów, które można jedynie przypisać do „others”.

A takiej kategorii na netmuzyce nie ma i nie będzie. Dlatego pozwolę sobie zacytować hasło, którym wydawcy określili tę muzykę: „Cut-up • lounge • loop • experimental • pop re-created from 50’s and 60’s Lp’s samples and computer errors”.

No. Więc wrzuciłem to jeszcze do alternative i downtempo, żeby było do kompletu.

Boisz się? Się nie bój! Wrzuć około południa- nakręci Cię na dalszy ciąg dnia i zapomnisz, że masz jeszcze dwa tygodnie do urlopu. Nadal się wahasz? 7.600 osób ściągających tę płytę z archive.org nie może się mylić! To raczej zabawne dźwięki są i gratka dla ucha nielada!

Where’s ZIP? Under the cover.

03
Lip
08

dokładając starań by odciąć ogony cz.1

Zachłysnąłwszy się sukcesem niesencji, które są ostatnio ściągane na potęgę, nie zapominam bynajmniej o sluchaniu netaudio! No i o ssaniu nowości, więc i o miejscu na twardym, którego zaczyna mi powoli brakować.

No i nowy zaczynam cykl [który to już w historii netmuzyki?], jak zawsze dotyczący tego samego- czyszczę dysk, polecam, recenzuję muzykę.

Dziś pojedziemy sobie na literę D. D, jak np. Dog Eared Records. Dziwne, dobre dźwięki dwa razy stamtąd więc popłyną.

Na początek ładnie, ale dziwnie. Ładna grafika, więc większa niż zwykle.

A co to? A żebym ja wiedział… Electro? Psychodeliczny pop-nie-pop? Kwaśne songi? No nie mam pojęcia. Z całym tym netlabelem mam tak- zupełnie niezależna muzyka, całkiem nieklasyfikowalna… Zip jest pod okładką, że wspomnę.

Po te drugie- brzydka okładka, z oślizgłymi rybami.

A to co? Hmmm… Instrumentalne niewiadomoco na przemian z piosenkami kompletnie nie do zanucenia. Ale wszystko tak dziwnie ładne, że aż całkiem niewiarygodne. Kłopot mam z tymi dźwiękami… Zip wiesz gdzie.

Na koniec jeszcze coś- dojcze sound.

Znowu nieidentyfikowalne- electro trip-hop? Jest takie coś? Z wokalami, a jakże… No i kilka literek D ma na okładce! A zip gdzie może być, zgadnij?

Na zakończenie dodam- następny odcinek cyklu również będzie poświęcony literze D.

30
Czer
08

Inyi – ~

Coś dla zwolenników Sigur Ros czy Mum. Bardzo ładne 20 minut gitarowo-elektronicznego grania. No i animowana okładka [a pod nią zip…].

A tutaj jeszcze jedna płyta tego szwedzkiego artysty.

27
Czer
08

Lutek solo

„-Jo Lutek!
-No cześć.
-Weź zapodaj jakiś beat!
-Ale jaki?
-Taki kurwa wiesz- przeszywający.”

BEZ GRAFIKI TYM RAZEM, BO TO GWAŁT NA PATRZAŁACH; NETMUZYCZNA ESTETYKA MIĘ NIE POZWALA.

Lutek jest lub nie jest pewnie chory, natomiast na pewno jest lub nie jest za to zdrowo pierdolnięty.

To pewne. Jak to, że mamuty wyginęły.

Sprawdź majspejsa lutkowego, a przede wszystkim numer Z całej pety, który to utwór zapodał swego czasu w swojej audycji Ubunoir. Stamtąd Lutka wyhaczyłem i mnie raz na jakiś czas na nogi twórczość jego stawia.

A więcej krajowej destrukcji dźwiękowej posłuchasz w netlabelu By?em Kobieta.

„2-0-0-8 pamiętna data
to wtedy mieszkałem na warszawskich Kabatach
słuchałem płyt z albumami Kata
czy Ty też miałeś metala za brata?
bo ja nie- słuchałem Kata z własnej woli
chociaż stary burzył się, że mi nie pozwoli”

PS. Jak zaczniesz plonsać to pozdrawiam!

11
Czer
08

na zlewa cz.3

Bateria mi się kończy, nie mam zasilacza pod ręką, zaraz zacznie się mecz, jestem głodny, wkurw mnie szarpie, nie mam siły.

Tak, wiem- tej płycie należy się szersze omówienie, bo ktoś włożył w te dźwięki wiele serca, czas poświęcił i emocjami chciał zarazić.

Ale dziś po prostu- jak ostatnio- słucham raczej wyciszonych, mlaszcząco-akustycznych brzmień.

Zacząłem baczniej zwracać uwagę na wokale.

I jak zawsze- zalecam letarg przy muzyce. Słuchać i słyszeć. Aż do dna, do stuporu.

Transfolmer2063music Netlabel.  Zip.

28
Maj
08

uniquetunes studyjnie

Tak tak, proszę ja Ciebie. Byliśmy- i jesteśmy- świadkami narodzin najbardziej konsektwentnej grupy netaudiomałolatów [bez urazy!], która to grupa wiele koncertując i co wybitniejsze płody swej twórczości publikąc za darmo- wreszcie nagrała esencję swej twórczości w profesjonalnym studio, pod okiem rzeczoznawców, producentów muzycznych i całej rzeszy reżyserów dźwięku, akustyków i specjalistów od masteringu.

Może trochę popłynąłem, może wynajęli sobie studio na 8 godzin i wszystko nagrali na żywca, a czuwał nad całością tylko cieć, coby ze studia nikt mu equipmentu nie wynius, sabaki? Kto to wie… Ważne jest jednak, że chłopaki, którym kibicuję od kiedy poznałem ich twórczość wreszcie zrobili coś na maksa profesjonalnego. I zamieścili to do ściągnięcia gratis w necie! To się nazywa podążanie w obranym kierunku!

Aranżacje może są mniej udane niż żywiołowe wykoanania na koncertach [które znam tylko z mp3 i jutuba], może dźwięki są bardziej poukładane i nie czuć w niektórych fragmentach zadziora- ale to nie jest zarzut! Jest odpowiednio i odpowiedzialnie. Panowie dorośli do muzyki, dojrzalej posługują się swoimi instrumentami [heee] i wciąż czuć w tym energię.

Nie pamiętasz, do czego nawiązuję? A otóż do tego i do tego wpisu. Śledzę ścieżkę ich muzycznej kariery [raczej chwaląc niż ganiąc], dopinguję ze swojego podwórka i życzę miliona ściągnięć tej płyty.

Chociaż z tym ostatnim może być problem, bo o ile znam Twoje lenistwo, to sobie darujesz klikanie w 13 linków, potem założenie katalogu, potem przekopiowanie… Tak, moim zdaniem to błąd, że w zipie można ściągnąć jedynie pliki w formacie flac [o tym, co to flac- przy innej okazji. Przy tej samej, co i o ape], bo taki zip flacowy to już potężne 300MB, a i nie każdy plajer na kompie Ci to odtworzy.

W każdym razie- i w odwołaniu do poprzedniej notki– takie rzeczy w netaudio potrafią człowieka postawić z powrotem na właściwe tory.

Więc kolejny wpis- nieeeseeencjaaa :)

29
Lu
08

Na leniucha cz.4 [i raz na cztery lata]

Dziś 29 lutego, więc normalnie fajna data. Może by ją uczcić wpisem na netmuzyce?- pomyślałem sobie. Ostatnio piszę tak rzadko, że od święta chociaż by wypadało… Tym samym przed Tobą druga już płyta Iambic², tym razem mniej „emo”.

Netlabel: Laridae
Wykonawca: Iambic²
Tytuł: As The Snow Fell [laridae037 – download please!]
Czas: 64′:08″
Najlepsze utwory: To Wake, To See, This Day Goes Nowhere, Dust Below The Ground
Opis leniucha: dojrzalej niż na debiucie i jak już wpomniałem- mniej emocjonalnie. Oszczędniej, ale nie jesnostajnie: jest niekiedy popowo [dwa numery z wokalem], rzadziej rockowo, zawsze elektronicznie. W przewadze spokojnie, ambientowo, dronicznie wręcz.

No i bardzo ładnie poza tym. Aby do wiosny!

22
Lu
08

na leniucha cz.3

Po czołowym zderzeniu z awangardą naszło mnie na alternatywny pop. Bo dlaczego by nie pop? Pop jest dobry na wszystko, a już zwłaszcza ten niezależny. No i znalazłem na twardym niestare dwie płyteczki pewnego duńczyka…

Netlabel: Starving but happy!
Wykonawca: Multi-Panel
Tytuł: M [download please!]
Czas: 11′:45″
Najlepsze utwory: Twenty Days, You’re Still Here
Opis leniucha: minimalnie, nie nachalnie, z wokalami [kobiecy- bjorkopodobny].

Netlabel: Test Tube
Wykonawca: Multi-Panel
Tytuł: The Door [tube108 – download please!]
Czas: 17′:20″
Najlepsze utwory: Radio, August, Combined Organs
Opis leniucha: minimalnie, nie nachalnie, bez wokali [prawie]. Melodyjnie i harmonijnie.

Okładkę do pierwszej z płytek znalazłem jedynie w wielkości nie nadającej się do zamieszczenia na netmuzyce. Takie tam gałęzie na tle błękitnego nieba… Właściwie nie ma nawet o czym mówić. To nara.

09
Sty
08

Inspiracja Istotą ssącą czyli psychodelia’07

Istota ssąca to nazwa audycji w internetowym Radio Sitka. Program prowadzi Ubunoir- sympatyczny zdaje się pan o mocno pogiętych zainteresowaniach muzycznych. Mówiąc szczerze- po prawie czterech godzinach słuchania jego setów [które w postaci emeptrójek można ssać z archiwum] miałem zawroty głowy. Odmóżdżyło mnie, mówiąc wprost. Na szczęście autor zdaje sobie sprawę z tego, że zapodaje rzeczywiście niestrawialnie i czasem w audycjach pojawiają się rzeczy lżejsze. Nie muszę chyba wyjaśniać, że zarazem i darmowe i legalne.

Na potrzeby niniejszego wpisu przesłuchałem [w całości!] audycji 21 i 20 i wyselekcjonowałem spośród wieeelu numerów 3 godne polecenia mniej odpornym na awangardę uszom. Czyli- mam wrażenie- Twoim, czy bardzo się mylę?

Po pierwsze: utwór złożony z samych najmniej pożądanych i z ledwością pasujących do siebie w zakresie jednej kompozycji dźwięków, instrumentów, gatunków i muzycznych obyczajów pop- i kulturowych, czyli Komar and Melamid & Dave SoldierThe Most Unwanted Song z płyty The People’s Choice Music. Interesująca idea. Co ciekawe, w samej tylko audycji nr 21 znalazłem co najmniej kilka kawałków, których bynajmniej nie pragnę jeszcze raz posłuchać, ten numer natomiast całkiem mi się nawet się właściwie to całkiem spodobał mi si… chociaż faktycznie jest qrrwa zdecydowanie za długi i momentami wybitnie męczący. Pochwaliłem się za szybko w komentarzu do audycji, że utwór mnie urzekł [jak max. 200 ziemian], bo jednak podoba mi się jedynie chwilami; jednak mimo wszystko przesłuchaj go sobie. Jeśli Ci się uda.

Po drugie: quasi-taneczny numer Teppop’aThomas Helmig; o ile nie przepadam za chiptune’m i prymitywnym electro [jak to zwać?] tak tutaj coś mnie porywa i nuzia mię podrygiwa.

A po trzecie: KiiiiiiBrown Girl In The Ring. Boney M. po japońsku, wokal z towarzyszeniem bębnów i pogłosów. Magicznie mi się tego słucha, naprawdę i serio!

Ponadto całe krążki prezentowane w Istocie mam od kilku miesięcy na dysku [tak tak, ja cały czas sprzątam twardego i zamierzam nigdy nie skończyć podsumowania zeszłego roku]- trzy zamieszczone poniżej znalazłem w katalogu +- czyli tam, gdzie trafiają płyty o których chcę napisać, ale nie w pierwszej kolejności. Najczęściej są nie do końca w moim guście lub coś jest spieprzone,  a zasadniczo to więcej niż 30% właściwie nie daje się słuchać. Mam jednak również katalog -+, gdzie są rzeczy jeszcze bardziej nietego… ale z jakiegoś powodu nie potrafię się z nimi rozstać [chociaż nic na ich temat nie mam i pewnie nie będę nawet chciał mieć do powiedzenia].

Krótko, po kolei: na początek Dalt Wisney z EP’ką Lifetime Psychedelic Dance Lessons z rewelacyjnym Dingbatem Śpiewającym Kotem na wejście. To te takie sampelki, które potem każą Ci się nucić cały dzień. Zresztą- całości płytki można z mniejszą lub większą przyjemnością posłuchać i co najważniejsze- nawet do płyty wrócić! do czego zachęcam- klik w okładeczkę.

W dalszej kolejności coś z zupełnie innej beczki- PBK, czyli powrót w lata siedemdziesiąte XX wieku, te upalone i skwaszone. Tutaj nie podejmę się polecenia szczególnie któregokolwiek z nagrań- rzecz kojarzy mi się ze starym Zappą, Gongiem i Amon Düül, chociaż słychać i brzmienia tzw. nowe. Miło mi się więc kojarzy i zarazem nie straszy, dlatego proponuję kolejny klik w- jakże przecież wspaniałą!- okładkę. No i drenujemy zasoby netlabelu Plastiqpassion!

A na koniec coś kompletnie pojechanego- Santosh z Kanady i 18 pierdolniętych kwałków zebranych na płycie The Book Of Moron. Gatunek? Nie pytaj o gatunek. Najlepszy kawałek? Każdy jest niezly, mnie niszczy Don’t Send Me To Hell– teksaskantry z wykwintną bandżolą + całkowity odjazd wokalny. Rewelacja- całość dla tych, co mają poczucie humoru. Czyli- mam wrażenie- dla Ciebie, czy bardzo się mylę? Z okładeczką postępujemy jak poprzednio.

Obiecałem sobie, że zapoznam się z całością archiwum Istoty ssącej, ale to wymaga poważnej dawki cierpienia, więc w najbliższym czasie sobie daruję. Natomiast w którymś z następnych wpisów postaram się przedstawić Niejsencję numer sześć [czilowo-ambientową, dopieszczam ostatecznie selekcję w wolnych chwilach], a Ty śpiewaj, nuć i uważaj na bańkę!

04
Sty
08

Zaległości okołoambientowe

Ale piździ, co? Miałem cichą nadzieję, że zima będzie dla nas co najmniej tak łaskawa jak w zeszłym roku, a tu ni z tego ni z owego mróz przyatakował na dobre i trzyma! Co robić? Ja dokonałem eksperymentu z ustawieniem dużych okładek [uwielbiam grafikę!] wobec nikłej zawartości tekstowej. Się nie podoba? Wybacz, ale otóż…

…otóż w tak niesprzyjających okolicznościach przyrody słuchanie muzyki innej niż stonowana aż nie przystoi. A skoro w ramach noworocznego czyszczenia dysków natknąłem się na kilka rarytasków z gatunku kojącego uszy ambientu i jemu pochodnych- klikaj w okładki, ściągaj płyty, pij grzańca i słuchaj!

Proponuję zacząć od Archaic Horizon, a dokładniej dwóch najlepszych [imo, of course] pozycji z tego netlabelu:
***********************


Boards of Canada znasz? No to śmiało możesz przyjąć, że Orange Crush też znasz. Gdyby na płycie The Fields były same numery pokroju Across the Breeze czy Adrift [ten od dawna już zalega w poczekalni do niesencji] już dawno bym na jej temat kilka zdań opublikował. Ale jest różnie- w miarę równo, trochę monotonnie- uspokajające 48:22, ciepłe i wyciszające. A jak Ci jeszcze mało to
***********************


włącz Corwin Trails. Pamiętasz pierwszy kawałek z pierwszej niesencji? Te przemiłe drony z bajkową opowieścią w tle? Niezły numer, no nie? To pierwszy kawałek z EP’ki zatytułowanej po prostu Corwin Trails. Co oprócz niego na płytce? Muzyka równie piękna jak Orange Crush, jednak z większym naciskiem na eksperymenty i nieco chore dźwięki. Wyróżnia się jeszcze Icicle– słodki kawałek, także oczekuje na swoją kolej na składance. Pozostałe 3 numery trzymają klimat [w Hakim Bay przewijają się echa motywu z Oasis is Myth, lub odwrotnie] więc koniecznie! Ponieważ jednak EP’ka jest dosyć krótka [16:22] zaraz potem w głośnikach powinien pojawić się
***********************


Nest z labelu Serein. Okładka mówi sama za siebie- jest atmosferycznie, kameralnie, nieco mroźnie i niewyraźnie. 27,5 minuty subtelnych akordów na pianinie, delikatnych dronów, czasem z orientalnym smaczkiem. Są tacy, dla których jest to najlepsze wydawnicto netaudio AD 2007, więc choćby dlatego warto się z tą pozycją bliżej zapoznać… by zaraz potem
***********************

włączyć EP’kę Libeskind, nagraną przez Benfay’a dla Eko Netlabel. Właściwie z całą płytkę tworzy pierwszy numer- niezwykle oszczędny i harmonijny minimal na gitarze + nieco elektroniki. Śliczne to, mogę słuchać w nieskończoność!
Drugi numer natomiast nadawałby się jako soundrack do SF o łodzi podwodnej widmo- sonary, pogłosy, maszyny, które robią „ping”. Trzeci kawałek- dla wytrwałych. Obłęd. Popsute urządzenia z oiom’u i nachalny analogowy generator sinusoidy. Szumi. Bardzo.Ooooo… zonk! Eko Netlabel właśnie się przepoczwarza, więc EP’ka jest niedostępna w chwili obecnej- dowiedziałem się o tym, jak chciałem podać link :( Na pocieszenie możesz sobie przesłuchać jej na last.fm [pierwszy numer jest tam niestety 3x krótszy niż w oryginale].

Na koniec sesji polecam
***********************

Miniatury Veriana Thomasa wydane w Negative Sound Institute [nazwa labela myląca, bo miniaturki Veriana są po prostu zajebiście pozytywne].
Całość [29:50] zagrana jest na jedynym instrumencie- starym Fenderze Telecasterze [o ile dobrze zrozumiałem- popsutym] i lekko przetworzona, czego nie da się ukryć. Uwierz mi- śliczne brzmienie ma ta gitara- gdybym wiedział, że nauczę się kiedyś sprawnie posługiwać wiosłem na pewno postarał bym się o takiego Fendera… Ale elektryczne gitary strasznie miauczą mi pod palcami. Szkoda :(

Oki- to na tyle w klimatach okołoambientowych, jednak odkurzanie twardego trwa! [jakkolwiek by to nie zabrzmiało ;]

21
Gru
07

Niesencja #05. The fifth compilation by netmuzyka.com

Przyznam się bez bicia- ta część, piąta, wszechpolska i przekrajowa- rodziła się w niemożliwych bólach i cierpieniach… Tak ojczyźnianie powstała- umęczona, uciemiężona i narodów Werterem płynąca, czy coś. Mam jednak nadzieję, że mimo tego w odsłuchu kompilacja wyda Ci się spójna, wdzięczna i… Ale po kolei.

Po kolei to na pewno Mazurskie Zioła były na początku. I Szymczuk M. Potem Spisek– panowie zgodzili się [dziękuję!] na zamieszczenie swojego utworu mimo mojej nie do końca pochlebnej opinii o ich płycie „Jazz w każdej chwili”. Potem Muchy– Ci akurat mi odmówili tłumacząc się tym, że nowa wersja „Galanterii” ma się ukazać na wymarzonym, wolnorynkowym, studyjnym krążku [poczytajcie o nim tu i ówdzieniektórzy twierdzą, że to polska płyta roku], więc ta wersja co ja ją chciałem jest już be, demo i nie :(

Kompletując resztę zawartości wyhaczyłem skład Psio Crew i ich rewelacyjny kawałek Hajduk. Ci ostatni dali mi błogosławieństwo [wielkie dzięki ziomy!] ale koniec końców… jakoś radosne przytupywanie nijak nie licowało z lekko dołującym klimatem całości selekcji. Ale utwór cierpliwie czeka na swoją kolej!- pojawi się w przyszłości na planowanej składance debestofdramenbejsewer, czyli którejś z kolejnych Niesencji.

Nie Psio Crew, więc co? Miałem 9 zamiast planowych 10 numerów i było mi z tym źle :( Wreszcie netlabel 9lives.pl przyszedł mi z pomocą [pośmiertnie, k-sażaljeniju] i na horyzoncie pojawiło się Memo. Jak się okazało- kapela istnieć przestała, ale nagrania w archiwach muzyków pozostały- stąd masz jedyną w swoim rodzaju okazję posłuchać „To ostatnia niedziela” w żeńsko-wokalnej & lekko-trip-hopowej wersji. Z tego miejsca dziękuję Ci Jarku T., życzę powodzenia w nowych projektach i Wesołych Świąt!

Dodatkowo bez precedensu jest fakt zamieszczenia na jednej Niesencji dwóch numerów z tego samego netlabela, na domiar jeszcze- pod rząd! Mowa o labelu Audio Tong, o którym kiedyś pisałem, że jest dla mnie za trudny… No cóż, tylko świnia nie zmienia poglądów, jak mawia poseł… No nie, o polityce na netmuzyce? Paszła won!

Na zamknięcie rozpoczęcia prezentacji- refleksja: CZEMU? Czemu nie mogłem przez pół roku odnaleźć w necie więcej interesujących projektów z Polski i po polsku? Polskich artystów owszem- w netlabelach nie brakuje, jednak albo starają się być cosmo, albo uważają, że lepiej się nie przyznawać… Skąd to to?

Piąteczka „wyszła” akurat na Święta, więc talerz z odpadkami pewnie Ci nie obcy? Ale nie bierz tego zdjęcia dosłownie- po prostu okładeczka jest cacy, fajnie wyrychtowana przez izibrothera i zupełnie całkiem oddaje zawartość, oraz odwołuje się pośrednio do pierwszego akapitu wpisu niniejszego…

Stop. ZIP 67MB. Plejlista:

01-[Piszę do Ciebie SP]-SpisekPiszę do Ciebie wersja Themontera
02-[abn007]-EmzkWy
03-[Witaminy są potrzebne]-Mazurskie ZiołaBobrów Żeremie
04-[tng1028]-LeeDVDLenajgiwittuju
05-[tng1007]-Maciek Szymczuk feat. Joanna-Urga (Deep In The Woods)
06-[Supeł SP]-EsencerSupeł (Delif remix)
07-[Staromodni EP]-Memo-To ostatnia niedziela
08-[Diggin Deeper vol1]-Ludzie SmutniCzas Na Obiad
09-[Eqq021]MaoNupoetica
10-[Nordwave]-TrafficjamDrewno From Las rmx

Co ja mogę mieć jeszcze do dodania? Może tylko to, że uwielbiam wykorzystywać w kompilacjach kawałki, które pojawiły się już na innych składankach– jak numer jest zajebisty, to tylko lepiej mu to zrobi. Pozdrawiam, o Ludzie Smutni!

W zasadzie temat piątej, wszechpolskiej uważam za zamknięty. No, chyba że jakieś pytania?




autor

linki które rządzą

  • Brak