Niewiele, baaardzo niewiele osób wie, że ta część Niesencji w sieci pojawiła 17-go marca 2009. 3 kwartały temu. Zero, kompletne zero promocji- może dlatego ściągalność na razie wynosi około 1,5x 0,25x dziennie. Czyli kiepsko.
Natomiast wpis poniższy też leży w netmuzycznym brudnopisie niewiele krócej- dotychczasowy brak publikacji spowodowany był bowiem tym, że Niesencje miały się usamodzielnić, tj. egzystować jako byt osobny, po zamknięciu netmuzyki nadal przy życiu utrzymywany. Jednak dzieje się inaczej- Niecencja #11 potrzebuje rozpropagowania, zatem wpis wklejam bez zmian, w marcowym oryginale [uwagi jednak będą, to te w nawiasach kwadratowych, zieloną kursywą], zapraszam do czytania, do ściągania i do słuchania- bo WARTO! To jedna z najbardziej udanych moich składanek moim zdaniem…
************************************
Na wstępie Daniel Maze, czyli eksperymentator glitchowy w odsłonie melodyjnej i z gitarką, którego intro do składanki może śmiało przygrywać czytaniu następnego akapitu. W celu odsłuchania owego kawałka onlajn zapraszam na najechanie na link do numeru [w niskim bitrejcie] Ambulance Chase i nieklikanie. Pojawia się plajerek?[no nie, się chyba nie pojawia. mi się w każdym razie nie pojawia] No to plaj i czytaj. I pamiętaj, że to tylko demko, 64kbps. Pamiętaj o tym, bo:
bo na wstępie muszę się wytłumaczyć. Niesencja ta to już powinna być poprzednia, nawet okładka jak poniżej to nie powinna być ta, tylko ta od poprzedniczki. Grubo ponad pół roku czekało to zjawisko [oczywiście przechodząc metamorfozy] aż się doczekało. A to ostatnie grube pół roku, to jak dobrze popatrzeć… owocowało przeróżnie. Działo się. Dzieje się nadal.
Słuchaj dalej, kawałek Mejza jest zaaaajebisty. I jedyny, w którym nie usłyszysz wokalu. Bo reszta pieśnią stoi, piosenką przede wszystkim. Do wokali się przekonałem bowiem znów. Podobno ludzki gust zmienia się raz na 7 lat- trzymam się tego stwierdzenia i wierzę w nie, serio. W 2002 na wiosnę słuchałem raczej bitu, i to takiego, że DAWAJGOMITU! Też było fajnie ;) No i przeszło. Jestem 7 lat starszy… Ale:
Wiosna, jak wspomniałem nastała (Mejz się nie skończył, co nie? To jeszcze popłynę…) co i rodzi i zdradza i umysł prostuje. Trochę mi naprostowała już- przede wszystkim ustaliłem sam ze sobą, że asertywność niejedno ma imię. Oprócz samego ustalenia nic więcej jak na razie nie wynika, ale wniosek wysnułem niezaprzeczalnie konstruktywny, wobec czego nie ma co się po mnie już więcej spodziewać jakichkolwiek wycieczek intelektualnych. Przynajmniej na tę chwilę.
Maze skończył? To zamykamy plajerka… o tak. I oglądamy okładkę.
I podziwiamy. I zastanawiamy się, co to jest. A to nic jest. To generator kleksów znaleziony w linku u Elvisa + elements mój + photoshop izibrothera na wykończenie. Okładka ma za zadanie cieszyć oko oraz zerwać z rutyną poprzednich dziesięciu, które można w miniaturkach i zestawione podziwiać pod linkiem o wszystko tłumaczącym tytule zamieszczonym w navibarze [na sidebarze, przyp. aut.].
Okładka zlukana? Się podoba? Musi, proszę Ciebie, bo innej nie będzie. Jest ta i szlus. A pod nią, oprócz Daniela Maze znajdziesz (po kolei):
trak drugi: So Quiet – September z netlabelu Lo-Fi … Rzecz powinna być Ci znana, bo już pisałem o niej. Większość z zamieszczonych na #11 powinna być znana…
trak trzeci: tego masz prawo nie znać. Jon Athans Project to jest mianowicie- pioseneczka Humid in Town w rytmach niezobowiązującego, kiczowatego nieco electro. Z oczywistym podsmaczkiem, znanym z poprzednich niesencji. Bez obciachu.
trak czwarty: Multi-Panel w 20 days (chyba już powszechnie nie zdobycia poza niesencją). Ale rzecz znasz przecież, nie? Mlaskacz na wokalu i akustyk. Fajne. Przedsmak robi do uderzenia, którym jest zdecydowanie
trak piąty: La Tartouffade – Louisa Words. Łooo. Ale numer. Wokal pojechany jak z The Fall, chórek kobiecy, żywe instrumenty… Bajka, tylko że lekko pierdolnięta. A po niej:
trak szósty: zaczyna się tak, że testujący selekcję kolo stwierdził „no, to teraz pojechałeś”. Bidibop – So Good to See You Again. Zdecydowanie fajny kawałek, uwielbiam go- właśnie za to, że jest tak pozytywnie pojebany. Gdybym miał 18 lat tak właśnie bym grał (gdybym umiał).
trak siódmy: natomiast, to znowu powtórka z rozrywki, czyli czambawłambowate śpiewanie z płyty, którą opisywałem przy innej okazji. Fajna piosenka. A po niej jeszcze inna, niemniej Ci znana-
trak ósmy: Blue Swerver i piłkarz z zajebistym wykończeniem. Spox namber, zawsze czilujący, nawet jeśli nie udało Ci się dorosnąć przed mundialem 2006. Ale to nic. Tę ewidentną stratę zrekompensuje Ci na pewno
trak dziewiąty: czyli Allister Thompson w numerze You Will Return. Grubo pośpiewane, niesympatycznie bym powiedział nawet. Bój się trochę! Ale tylko trochę, bo zaraz potem
trak dziesiąty: Naifloop usłodyczy Twoje skołatane emocje kawałkiem Own Bible… Ale to również chwilowe, potem znów postraszy
trak jedenasty: ten o duchu. CKID to zagrało i zaśpiewało. Nie mylić z CKOD, taką fajną kapelą, że nie wiem. A po gołście w duchu raczej psychodelicznym przyjmij do wiadomości
trak dwunasty: swego czasu już przeze mnie lansowany. Giza. Oj. Teściom kiedyś zapodałem w samochodzie. Nie mogli pozbierać myśli (i chcieli wysiadać w biegu :) Ale Ty nie wysiadaj- przed Tobą:
trak trzynasty: najszczęśliwszy. Ponad 7 minut. Uwielbiam takie dystanse. Zajebisty numer. Znaaaasz, nie gadaj- to Searching z tej płyty. Dobre to, wg mnie po Maze i La Tartouffade kolejny najlepszy wałek na składance. Przekonaj się, daj się ponieść rekurencji sampli i nawarstwianiu traków…
Nawarstwianie traków? Zaraz, przecież to już prawie koniec! Został na koniec Mazur z Kętrzyna; ale zanim On, to wcześniej jeszcze nieco nie-alternatywy, mimo wszystko ujmującej:
trak czternasty: Botany Bay – The Crow Song. No ma to coś, co na koniec jednak mi się zawsze podoba… ale. Ale nie mam zdania czemu „ale”. Podoba mi się ten tejm. Co nie znaczy, że rzeczony
trak ostatni: mi się mniej podoba. Tekst mi się podoba. Brzmi jak groźba i jak obietnica. I jest krótki jak trzeba.
Uff… Obiecałem sobie, że na temat niesencji będę pisał dużo. Znudziłem? Mam nadzieję, że nie. Posłuchaj jeszcze raz :)
Wszystkiego stafu jest godzinka i nieco- może się oczywiście kompozycja i kolejność nie podobać… ale uwierz mi- słuchałem i zmieniałem to wszystko (kurwa!) kilkanaście razy.
I już lepiej nie zabrzmi.
Do usłyszenia, ZIPa masz pod okładką.
część dwunasta bardzo niedługo
[enjoy!] Emeliks