Archive for the 'psychedelic' Category

08
Czer
11

coś z nasiono

„100 filmów” to materiał niemal w całości improwizowany, nagrany na żywo w Łosienicach. Z kilku godzin materiału Karol Schwarz wydestylował 73 minuty krwistej, psychodelicznej muzyki. Brzmienie „100 filmów” oparte zostało o analogowy groove generatora-automatu perkusyjnego Szymona Albrzykowskiego, którego brzmienie wykorzystywały przedtem zespoły: Szelest Spadających Papierków oraz Prawatt. Czasem był to delikatny click&pop, na bazie którego powstawały słodkie melodyjki nawiązujące m.in. do stylistyki „Morr Music”, czasem finezyjnie utkana struktura przywołująca dokonania Jana Jelinka, czasem miażdżący kości noise, którego nie powstydziłby się Pan Sonic ani Merzbow.

bez minimum z bandcamp.

more.

31
Maj
11

blog strasznie zuy

koncept/ realizacja/ wartości dodane- po chuju.

autor się wziął i dupą odwrócił od tematu, zatem temat od niego tym samym się również, co było do dowiedzenia.

ale nic to, że kupy się to nie trzyma i zuo. bo siedziałem sobie dzisiaj jako pasażer w klimatyzowanem ałcie i słuchałem czilizet. a tam pośród leniwych i nijakich zarazem czilibzdetów załączono niezłe coś, coś mi się z jakimś netaudio skojarzyło… ale do tej pory nie mogę skojarzyć, z niby jakim mi to się netaudio skojarzyło :( więc chujnia również i na tym odcinku.

ale skoro mi się skojarzyło wogóle, to postanowiłem odpalić se wordpressa i coś napisać, a nawet polecić jakiegoś klimata netaudiowego, albo i nie jednego. starego [bo nowych- póki co!- nie ściągam przecież, postanowienia to postanowienia].

aha- i nie będzie plajerków, bo ich załączanie zajmuje za dużo czasu, a mi się przecież nie chce.

________________________________

Mauro Marangoni, z jamendo. Kliknij w okładkę, a dźwięki usłyszysz dokładnie takie, jakie możesz usłyszeć na czilizecie. W sumie sześć numerów, do plajerka trafił[by] drugi w kolejności, jako zajawiający. A okładka troszkę nie w aurę, ale jebać to. Przyda się, uwierz.

_________________________________

David Chazam, z Francji [ale nie z jamendo]. Kliknij w okładkę, a dźwięki usłyszysz zupełnie inne, niż na czilizecie. Pozytywna psychodelia [kowery!] wyczajona wśród zajobów z audycji istoty ssącej. W plajerku pojawił[by] się numer drugi- raz, że przez analogię, dwa, że fajny wokal i kawałek powinien być Ci znany. A okładka mówi sama za siebie, uwierz.

_________________________________

Bears In The Attic, z DWK. Kliknij w okładkę, a dźwięki instrumentalnego hip-hopu o odcieniu czilałtowym nakażą Ci szukać w eterze czegoś innego niż czilizet. W plajerku klasycznie zapodany[byłby] numer drugi, a to z uwagi na samplowany bass Marcusa Millera. A okładka nic nie mówi, napisy na niej są. O takie:

_________________________________

W następnym odcinku [o ile będzie?]  będzie nie wiadomo co. Dziękuję, pozdrawiam, zdrowia & indżoj. I bez ciśnienia, bez ciśnienia, wszystko musi być dobrze, musi…

27
Maj
11

to natomiast jest w moim świecie…

…wydarzeniem samym w sobie.

Jeśli bowiem taki ziom, co ma za sobą takie TEGESY i pochwalić się może takimi CHRONOLOGIAMI i właśnie wydał płytę w NETLABELU…

…to o czymś to świadczy [ale linków nie zapodam, bo przecież jest to blog blogera, któremu już się nie chce blogować].

Świadczy o tym czymś Jemu, mnie i Tobie. Coś świadczy. Się nie będę w tym tonie nadal wypowiadał teraz, bo nie mam koncepcji, bo pojebało się zdrowo zupełnie gdzie indziej i to mi zaprząta łepetynę.

Niechże zagra!

Władysław Komendarek – Chronowizor

1.sprywatyzowany mózg (Privatized Brain)
2.chmury wirtualnego swiata (Clouds from the Virtual World)
3.chronowizor (Chronovisor)
4.atomowy zegar (Atomic Clock)
5.kolonizacja czasu (Colonization of Time)
6.kontrolerzy świadomosci ludzkiej
7.ogniste jezyki (Scorching Languages)
8.obrobka umysłu (Processing the Mind)
9.tajne centrum gazów bojowych (Secret Centre for Chemical Warfare)

Zwróć uwagę na jakże znamienne dla autora nazwy utworów. To nie może być nikt inny. TO JEST człowieku trójka pod księżycem, to są piskie zloty miłośników muzyki elektronicznej, to jest jamaha, roland i spółka. TO są koncepcje, konceptualia oraz opera z jedynki i zera. TO jest…

Zwróciłem uwagę?

To teraz ściągaj z No Echo Netlabela.

Zrowia & indżoj, czego więcej chcesz ode mnie?

20
Kwi
11

Slow – Strange Dreams

28
Lu
11

jazzy mondays 2011 [06/50] – french-oriental-klezmeric-psychedelia

Blancheneige Bazaar Orchestra – Royale Aero d’Inde

CLICK ON COVER TO DOWNLOAD & ENJOY!
____________________________________

Na Jamendo znalazłem takiego komcia pod tą płytą:

Podejmuję się dosyć trudnego zadania, bowiem płyta którą dzisiaj opisuję stanowi dla mnie sporą zagadkę – po prostu jej nie rozumiem. Wypada mi zatem napisać jedynie o tym co mi się w niej podoba.
„Royale Aero d’Inde” to materiał, który sami twórcy zaklasyfikowali w poczet world jazz experimental – mówi Wam to coś? Dla mnie to mikstura dosyć tajemnicza i raczej ciężkostrawna.
Pierwsza kompozycja zatytułowana „Crash” nie powinna być(moim zdaniem)utworem „na pierwszy ogień”. Temat nie jest zbyt porywający, choć mniej więcej w połowie „kawałka” daje się usłyszeć ładnie zbudowany klimat za pomocą starego dobrego kontrabasu.
Druga, tytułowa kompozycja odnosi sie do klimatu wschodu i zaskakuje zdecydowanie większą grą linii melodycznych. Tutaj bez trudu złapiecie się na tupaniu nogą i kiwaniu głową.
„God Save Me” – świetne; „15 Dents” jeszcze lepsze. Wniosek nasuwa się sam – im dalej w las, tym muzyka coraz lepsza. W końcu dęciaki.
„Soond” – uwaga – tajemniczo. Ładny kontrabas plus tematy na saksofonach.
„Royale Aero d’Inde part 2” to orientalna wariacja pierwowzoru. Nie wiem, czy nie lepsza od oryginału?
Podsumowanie. Wspaniała muzyka, w której dla mnie tkwi zbyt wiele niewiadomych. Świetne brzmienie instrumentów i ciekawe rozwiązania aranżacyjne – POLECAM!

I czy się z powyższym zgadzam, czy nie- nic więcej nie dodam.

04
Lu
11

zatonatomiast, zamiast postrocka- hallucigenia to i owszem

Ja nie wiem. Sam nie wiem, więc obawiam się, że nie wiem również, czy Ty to wiesz… No bo skąd w końcu możesz to wiedzieć, skoro dowiadujesz się właśnie teraz i ode mnie, o co pytam?

Dobrze zacząłem? Nie wiem.

Że pytam o co? A… Bo lubisz pływać w rozmaitych i przeróżnych ambientach? Się lubujesz w kąpielach sonicznych, przerywanych bąblem bitu albo ukwaszonych samplem znikąd? Rajcuje Cię lekko nieokiełznana przestrzeń dusznych dronów zachowana w zerojedynkowej postaci i podana jako pasta? A jak tę pastę musisz czasem pogryźć- dajesz radę? A jak podczas tego gryzienia musisz uwierzyć, że nie boli, to co się z Tobą dzieje? Jak ucho? Jak uzębienie?

Na te i zapewne też inne pytania należy odpowiedzieć sobie przed, lub w trakcie, albo po przesłuchaniu dwóch [a która lepsza? a skąd pomysł na takie zestawienie? a gdyby to zapuścić na shuffle? też by dawało radę?] składanek audioterrora.

Masz do czynienia z [łącznie] 34 kawałkami radykalnymi w swym niehardkorze. Ale- co by nie mówić i o co nie pytać- konsekwentnymi w wyborze. A kilka TOP-RARYTASÓW przy okazji zapoznasz, jako i ja. A po zapoznaniu zassałem.

A teraz- o ile wogóle moje teksty są choć w jakimś stopniu do zakumaczenia…

Pytanie na łikęd: gdzie są linki do dałnlołdu!?!

Dla znalazców nagroda w postaci linków do dałnlołdu.

Zdrowia & indżoj!

Dla niepoznaki dodałem ten wpis również do kategorii "żarcie".
Ale ciiiii...
18
Sty
11

dziwnie, jak chyba jeszcze tu nie było

czas najwyższy zatem
nadrobić tem stratem

Hiiragi Fukuda – My Turntable Is Slow

Szczerze urzeczony jestem tym japońskim psychodelicznym folkiem. Bo choć psychodelia mi nieobca przecież, to tutaj mnie jednak coś od początku kręciło, jakbym odkrył jakiś… Jakieś… Jakąś…

…nowość w tym moim światku netaudio, świeżość dla środkowoeuropejczyka i jeszcze te gitary…  i ten mocno pogłosowy wokal… i te dłużyzny przecież tak zajebiste są!

Znalezisko dziwniejsze jest tym bardziej dlatego, że oryginalnie materiał [do ściągnięcia w mp3 po kliknięciu w grafikę poniżej] pierwotnie został wydany w limitowanej wersji 90 kaset magnetofonowych… w połowie ubiegłego roku.

I dlatego właśnie okładka jest niekwadratem- tego też na netmuzyce jeszcze nie było. A co do kaset- ponoć post-kasetyzm nadchodzi [blog znaleziony dzięki konkursowi, o czym niedawno pisałem].

No i jest refleksyjnie, melancholijnie, po polsku tak… jednak… ostatecznie…

Zdrowia, indżoj, sajko/nara & arigato!

07
Sty
11

समाधि [sanskrit]

It’s a journey through psychedelics (‚March of the photons’, ‚Form is emptiness’), explosive rock (‚Mindless’) and epic pop arrangements (‚Crossing’, ‚Splendorous’).

Samaadhi – Mindless

W żadnym wypadku nie bądźcie przywiązani do zewnętrznego świata, a w waszych umysłach nie myślcie o tym czy o tamtym. Umysł dokładnie skupiony tylko na tym, co robimy, to jest to, co nazywamy głębokim samadhi.

Toteż nie bój się medytacyjno-psychodelicznego-pop-rocka, nawet jeśli dający on jest i po uszach i po nosie!

Click on the cover, zdrowia and indżoj!


13
Gru
10

co ryje banię?/edit/

och, też mi pytanie!

Nie wiem, co mnie ostatnio tak ciągnie na wschód…

Ale to nie to, co ryje. Otóż ryje coś innego, ale właśnie kończy mi się bateria… Więc potem.

___________________________

zdecydowanie

07
Gru
10

psychodelicznaja Rassija

Czyli odzew netmuzyczny na jakże potrzebą odwilż- zarówno w pogodzie, jak i w polityce międzynarodowej naszego porytego kraju /dla potomnych- odwiedził nas Miedźwiedziew, wczoraj, został do dzisiaj/.

A że kawałek w plajerku jest kompletnie nieadekwatny do pozostałych 9 na płycie to już musisz mi po prostu wybaczyć. Ujął mię był.

Czy to strice psychodelia jest? No nie, to hipnagogiczny pop, a raczej tzw. czilłejw, eksperymentalny do tego i zdziczały. [Nie nadążam za tym nazewnictwem styli i gatunków, ale będę się nimi posługiwał, bo mądre  one są, te nazwy. A poza tym zazwyczaj wchodzi mi nadzwyczajnie w banię coś tak nazwanego, co zrobię].

Zdrowia zatem. A jak mało, to Ukraińskie ten tego niedawno też tenże/ indżoj.

PS. Jebać składnię. I tak nie ma co czytać. Link w okładce.

03
Gru
10

dzwięki kontrkultury kontestacyjnej II połowy lat 60. i początku lat 70. XX wieku

zwanej ruchem hipPISowskim, czyli oto co znalazłem na archive.org.


WŁĄCZ SIĘ, DOSTRÓJ I ODLEĆ!

25
List
10

psychodelicznaja Ukraina

W zamian i na przykład, dla przełamania „mielonki netaudio” jak raczył szit określić imć Brenislav.

Samolet, Solntsetsvety album, 2002, Batmani Bolshoy Ukraini

Cokolwiek to znaczy. Pop to. Psychodeliczny, niezależny, ułomny z i dla zasady. Lo-fi. Tratatata.

Zdrowia. No i endżoj.

14
List
10

trzy zaległości, zero beatów

1. Sleep.shy [-] Galapagos Inn

Alternatywny i zarazem popowy post-rock. Z USA. 11 numerów do częstego słuchania. Wydanie własne, wokale żeńskie i męskie.


I dodatkowo jeszcze brysk koncertowy, bo warto!

2. Good day, montag. [-] Colonel Cabrillo Takes La Paz Proper

Relaksacyjna psychodelia improwizowana. Znowu z USA. 10 kawałków do samodzielnej kontemplacji. Wydanie własne, druga płyta też w sieci- wystarczy poszukać.


3. Rho [-] October Turncoat

Pulchniutka indie-acoustica podszyta ambientem. Z USA, a jakże! A nawet z tego samego miasta, co panowie spod dwójeczki. 6 utworów wydanych przez No-Source Netlabel, gdzie i inny „krążek” duetu da radę znaleźć.


…a przedostatni tegoroczny długi łykięd dobiega właśnie końca- niebawem zima i zimno, ale co nas nie zabije to nas wzmocni!

Zdrowia & indżoj!

10
Paźdź
10

31 days with netambient music [#10]

_____________________________________

_____________________________________

DOWNLOAD FROM VULPIANO RECORDS LABEL

__________________________________

19
Sier
10

a na dodatek mam złą wiadomość :(

ale nie powiem jaką, bo obawiam się, że i tak chuj Cię ona wiadomość obchodzi.

W związku z tym zapraszam na brysk, ostatnio widełem zwany. Brysk powiązany z poprzednim wpisem.

02
Lip
10

Niesencja #14. The fourteenth compilation by netmuzyka.com

Tym razem nie będę się rozwodził… tj. namiętnie rozpisywał bredząc od rzeczy. Absolutnie konkretnie zamierzam zapodać tę część cyklu, bez długich wstęp…

Uff… Skończyłem czternaste podejście do niesencji. Było jak było, jak kto chce, to sobie może poczytać porzednie wpisy- fakt jest faktem, że niesencja jest gotowa i tym samym zapraszam do:

Oglądania okładki. Podziwiania okładki. Przyglądania się okładce i sycenia nią oczu. Bo jest idealna. Footszak– jesteś boski!

To tylko kadr ze zdjęcia, które miałem na pulpicie przez kilka miesięcy i przez tych kilka miesięcy kombinowałem kompilację właśnie pod tę fotkę. To jest bardzo fajna metoda, doradzam wszystkim składankowiczom! Nikt wam nie powie, że okładka jest od czapy- bo jest przecież wypełnieniem, dopełnieniem i skutecznym zobrazowaniem zawartości- bezdyskusyjnie i wprost!

No a oprócz funkcji estetycznej okładka pełni jeszcze jedną- służy mianowicie do klikania po zipa.

Obiecałem, że będzie do rzeczy? No to teraz plajlista:

01. Pinnö ProjectUntitled Time [link]
02. AbyssToward The Sun [link]
03. StarstarstarBrothers [link]
04. Daniel MazeBloodsucker [link]
05. Jap JapSurrounded By Magic [link]
06. Audio GourmetContinue [link]
07. Musique TLRSo You Turned Away [link]
08. GillicuddySme. Li. Co. [link]
09. MontagAngel, I Will Walk You Home (Unrest Cover) [link]
10. GeeNervePink Fish Signs (Take One) [link]
11. CldscpLook At The Funny Bunny [link]
12. Bird NamesNobody Loves Me [link]
13. D’r SjaakIch Riët Tich Inne Bie [link]
14. GlitterBombShambles [link]
15. Tracky BirthdayBalla! [link]
16. Vernon LenoirSymeon Of The Desert [link]
17. MoonbuggyWonderfull Feeling [link]
18. The Gack Factory OrchestraTiny Little Helicopters Demo [link]
19. The Human ElephantAusland [link]
20. The Golden DawnThe Outcast [link]
21. MequetrefeI Just Wanna Be A Flaming Lips [link]
22. Daisuke MiyataniAoharu Days [link]
23. Onion JackThe Peace Between [link]
24. KakaoNemnogo Sumac [link]
25. Nils HoffmannGoodbye Glamour [link]

Dużo traków? Masa przecież! Ale spokojnie, sporo z nich to tylko miniatury/ wypełniacze/ przeszkadzacze trwające minutę z hakiem. Zamieszczone głównie po to, żeby się nie nudzić… a czasem i po to, żeby pojechać grubo, ale na tyle krótko, żeby nie chciało Ci się wyleźć z wanny i „przewinąć”, czy zgoła- wyłączyć! ;)

Bo jest tu różnie. Momentami jest dziwnie. Z reguły przyjemnie, ale może zaszczypać w oczy… Jednak to pozór, bo w całokształcie kompilacja raczej kąpiel uprzyjemni, niż ją uprzykrzy.

Reasumując- przed Tobą #14 Niesencja kąpielowa, nieklarowna jak woda z mydłem, z wieloma bąbelkami i górą piany. Zdecydowanie nasycona testosteronem, choć z lekką domieszką ciał obcych i niebieskich. Najdłuższa z cyklu- właściwie dłuższa być już nie mogła być, bo by się na audio-CD nie zmieściła [a jest to- mimo wszystko, mimo netaudio- jednak wyznacznik, te 80min].

Wszystko jest odpowiednio polinkowane- zarówno w tym wpisie, jak i w metadanych każdej z 25-ciu plików. Nic nie jest kradzione, nic nie jest nielegalne, nic nie jest niewiarygodne [oprócz samych dźwięków].

Zatem- klikaj w okładkę, pobieraj zipa, rozpakuj sobie i słuchaj!

Za pierwszym razem się zdziwisz. Za drugim- zestresujesz. Za trzecim- zaciekawisz… A potem spróbuj się przy tej kompilacji zrelaksować.

Bo to nie jest kompilacja której można słuchać na wyrywki- trzeba ogarnąć całość klimatu, wtedy jest muzyczne dżakuzi i spa dla trąbek eustachiusza!

Najlepiej w wodzie. Albo- nad wodą, na słońcu… tylko tak, żeby nikt postronny nie słyszał [bo za pierwszym razem Ty się tylko zdziwisz, ale Ci co nie wiedzą co słyszą mogą się po prostu wkurwić ;].

Daj komenta co i jak i indżoj! Bo może przesadzam i jest jednak lajtowo?

21
Maj
10

takie rzeczy na następnej niesencji się pojawią

Albo nie. Albo może nie aż takie. Albo jakieś takie, tylko nie te. Albo prawie-że. Albo właśnie nie. Kto wie?

Osłabiam się tego typu nutą. To wzmacnia jednak mię, że kę. Faszeruję się rzeczami kompletnie pojebanymi. Wchodzę w coś, co jest prawie jak awangarda, ale nie jest to AŻ awangarda. Jest to po prostu lekka schiza, nie silę się i nie będę się wysilać. Interesuje mnie psychodelia na miarę czasów, a awangarda to nie na niesencję. Nie interesuję się. Albo i interesuję.

Tak czy owak Tetrix tym razem. Uwaga- może boleć.

Czy zdajesz sobie sprawę, jak bardzo odjebane rzeczy można znaleźć w tzw. netaudio? Ja nie. A można.

To znów pokłosie selekcji numerów do #14 niesencji. Absolutnie absurdalne i beznadziejne, pojebane dźwięki. Być może jednak się coś z tego na kompilacji znajdzie… Ale może jednak nie? Sieobaczy.

Klik w obrazek i nadonż.

14
Maj
10

dziś mnie to nie opuszcza, czyli Orquestra Popular De Paio Pires

Choć dziwne to raczej jest. Tak, dziwne. Może dlatego mnie nie opuszcza, bo jest tak dziwne?

Z Clinical Archive. Ale lekkie jak na ten label. Dziwne…

Teraz coś do plajerka netmuzycznego… Ale co? Kawałków jest 12, minut w sumie 34 niespełna.

To może swingujący funk? Ale to nie jest przecież ani swing, ani funk… Jakieś to dziwne. Poza tym zupełnie od czapy na tej płycie, bo jedyne w takim klimacie.

Ale niech będą Cynamonowe ściany. Dziwny tytuł, nie?

No nie wiem. Ale słucha mi się tego rewelacyjnie.

A jak się kończy, to jakoś mi tak… dziwnie.

02
Maj
10

pocałuj i proś o więcej. ssij.

Kompletnie pojebany netlabel.
Absolutnie niszowy, awangardowy…
Klęknij. Kliknij w okładkę. Słuchaj.

Nie podnoś głowy.
Zwróć uwagę na last number.
Indżoj?

02
Maj
10

…są też na dżamędo klimaty hipisowskie przecież

Szukam dopełnienia do 14 niesencji, która ma być zupełnie rozczochrana, raczej po męsku i zdecydowanie nieprzywidywalna. Szukam więc rzeczy od rzeczy. Kompletne ma być siurkowanie, cokolwiek ma to znaczyć!

Są takie rzeczy od rzeczy do odnalezienia tu i ówdzie. Na jamendo też się pojawiają. Psychodeliczny neo-folk w najlepszym wydaniu właśnie otrzymujesz na tacy. Dostępny po kliknięciu w okładkę.

Czekaj na następną niesencję o ile lubisz klimaty z innej beczki… Indżoj!

30
Kwi
10

pierwsza składanka Audioterror – Polandia

Jak zapewne da się zauważyć netmuzyka w dniu dzisiejszym przeszła pewne metamorfozy wizerunkowo-funkcjonalne.

Ładnie? No to się cieszę :D

Nowy luk zainauguruje wpis o nowym cyklu netaudio składanek: Audioterror vol. 1  autorstwa Brenislava, znanego z tej strony i z innej strony poniekąd też.

Co na płycie? Polska Muzyka Alternatywna Wyszukana Na Jamendo. Polska, ale raczej nie polskojęzyczna- chyba słowa w moim ojczystym języku można w jednym kawałku namierzyć, ale głowy nie daję- niewyraźne świnie ;)

Po kolei:

01 – michalko wawrzyn – KrishnaMuDub czyli intro w tonacji lajtowego dubu + sample z jakiegoś filmu czy coś… Jeden z moich faworków na niniejszej kompilacji.
02 – dust|box – First sleep czyli mocniejsze pierdnięcie, progresywnie i rockowo.
03 – ZOOid – Smoke czyli rzecz która do mnie absolutnie nie przemawia… ale już np. Wojd1 napisał tak…
04 – Projekt Niewidzialne Swinie – Szum czyli ten rodzynek polskojęzyczny- moje klimaty, elektronika, pani na wokalu… Miłe!
05 – Skala – Wandering czyli temat namber łan! Transowy, psychodeliczny rock- chodzi to ostatnio za mną.
06 – Gentleman! – Your neighbour got your car czyli ja się nie wypowiadam.
07 – Plug&Play – Lost a friend czyli lata 80-te w dwudziestym pierwszym wieku. Daje radę!
08 – Fontanna – Silikonowy worek czyli instrumentalny post-rock.
09 – Under The Table – What can I help you, cockroaches czyli instrumentalny neo-folk.
10 – Red Emprez – You are czyli [… outro, co nie zmienia faktu że jest to przezajebista kapela i na pewno pojawi się w kolejnej odsłonie] jak pisze autor.

No to co? Klikaj w okładkę & indżoj!

12
Kwi
10

..

25
Lu
10

Elvis żyje!

Tak tak, to nie żart! Elvis po półrocznej nieobecności w sieci uaktywnił się… i znowu straszy darmową muzą!

Witam ponownie i żywię nadzieję, że tym razem regularnie będę karmiony dziwactwami netmuzycznymi. No i dzięki za Kooky Monster!

Paczuszka z psychopopem dostępna po kliknięciu w okładkę. Zatem indżoj!

17
Sty
10

no comment #23 [soft psychedelia]

GAFPaisajes extraños revisited EP [Nu-Logic014]

01. en realidad este tema no tien letra
02. road to abu dhabi
03. paisajes extranos revisited
04. la esperanza pasa por la calle de al lado
05. love me as if the strange landscapes were sliding down

click on cover to download

19
Gru
09

Niesencja #11. The eleventh compilation by netmuzyka.com

Niewiele, baaardzo niewiele osób wie, że ta część Niesencji w sieci pojawiła 17-go marca 2009. 3 kwartały temu. Zero, kompletne zero promocji- może dlatego ściągalność na razie wynosi około 1,5x 0,25x dziennie. Czyli kiepsko.

Natomiast wpis poniższy też leży w netmuzycznym brudnopisie  niewiele krócej- dotychczasowy brak publikacji spowodowany był bowiem tym, że Niesencje miały się usamodzielnić, tj. egzystować jako byt osobny, po zamknięciu netmuzyki nadal przy życiu utrzymywany. Jednak dzieje się inaczej- Niecencja #11 potrzebuje rozpropagowania, zatem wpis wklejam bez zmian, w marcowym oryginale [uwagi jednak będą, to te w nawiasach kwadratowych, zieloną kursywą], zapraszam do czytania, do ściągania i do słuchania- bo WARTO! To jedna z najbardziej udanych moich składanek moim zdaniem…

************************************

Na wstępie Daniel Maze, czyli eksperymentator glitchowy w odsłonie melodyjnej i z gitarką, którego intro do składanki może śmiało przygrywać czytaniu następnego akapitu. W celu odsłuchania owego kawałka onlajn zapraszam na najechanie na link do numeru [w niskim bitrejcie] Ambulance Chase i nieklikanie. Pojawia się plajerek?[no nie, się chyba nie pojawia. mi się w każdym razie nie pojawia] No to plaj i czytaj. I pamiętaj, że to tylko demko, 64kbps. Pamiętaj o tym, bo:

bo na wstępie muszę się wytłumaczyć. Niesencja ta to już powinna być poprzednia, nawet okładka jak poniżej to nie powinna być ta, tylko ta od poprzedniczki. Grubo ponad  pół roku czekało to zjawisko [oczywiście przechodząc metamorfozy] aż się doczekało. A to ostatnie grube pół roku, to jak dobrze popatrzeć… owocowało przeróżnie. Działo się. Dzieje się nadal.

Słuchaj dalej, kawałek Mejza jest zaaaajebisty. I jedyny, w którym nie usłyszysz wokalu. Bo reszta pieśnią stoi, piosenką przede wszystkim. Do wokali się przekonałem bowiem znów. Podobno ludzki gust zmienia się raz na 7 lat- trzymam się tego stwierdzenia i wierzę w nie, serio. W 2002 na wiosnę słuchałem raczej bitu, i to takiego, że DAWAJGOMITU! Też było fajnie ;) No i przeszło. Jestem 7 lat starszy… Ale:

Wiosna, jak wspomniałem nastała (Mejz się nie skończył, co nie? To jeszcze popłynę…) co i rodzi i zdradza i umysł prostuje. Trochę mi naprostowała już- przede wszystkim ustaliłem sam ze sobą, że asertywność niejedno ma imię. Oprócz samego ustalenia nic więcej jak na razie nie wynika, ale wniosek wysnułem niezaprzeczalnie konstruktywny, wobec czego nie ma co się po mnie już więcej spodziewać jakichkolwiek wycieczek intelektualnych. Przynajmniej na tę chwilę.

Maze skończył? To zamykamy plajerka… o tak. I oglądamy okładkę.

I podziwiamy. I zastanawiamy się, co to jest. A to nic jest. To generator kleksów znaleziony w linku u Elvisa + elements mój + photoshop izibrothera na wykończenie. Okładka ma za zadanie cieszyć oko oraz zerwać z rutyną poprzednich dziesięciu, które można w miniaturkach i zestawione podziwiać pod linkiem o wszystko tłumaczącym tytule zamieszczonym w navibarze [na sidebarze, przyp. aut.].

Okładka zlukana? Się podoba? Musi, proszę Ciebie, bo innej nie będzie. Jest ta i szlus. A pod nią, oprócz Daniela Maze znajdziesz (po kolei):

trak drugi: So QuietSeptember z netlabelu Lo-Fi … Rzecz powinna być Ci znana, bo już pisałem o niej. Większość z zamieszczonych na #11 powinna być znana…

trak trzeci: tego masz prawo nie znać. Jon Athans Project to jest mianowicie- pioseneczka Humid in Town w rytmach niezobowiązującego, kiczowatego nieco electro. Z oczywistym podsmaczkiem, znanym z poprzednich niesencji. Bez obciachu.

trak czwarty: Multi-Panel w 20 days (chyba już powszechnie nie zdobycia poza niesencją). Ale rzecz znasz przecież, nie? Mlaskacz na wokalu i akustyk. Fajne. Przedsmak robi do uderzenia, którym jest zdecydowanie

trak piąty: La TartouffadeLouisa Words. Łooo. Ale numer. Wokal pojechany jak z The Fall, chórek kobiecy, żywe instrumenty… Bajka, tylko że lekko pierdolnięta. A po niej:

trak szósty: zaczyna się tak, że testujący selekcję kolo stwierdził „no, to teraz pojechałeś”. BidibopSo Good to See You Again. Zdecydowanie fajny kawałek, uwielbiam go- właśnie za to, że jest tak pozytywnie pojebany. Gdybym miał 18 lat tak właśnie bym grał (gdybym umiał).

trak siódmy: natomiast, to znowu powtórka z rozrywki, czyli czambawłambowate śpiewanie z płyty, którą opisywałem przy innej okazji. Fajna piosenka. A po niej jeszcze inna, niemniej Ci znana-

trak ósmy: Blue Swerver i piłkarz z zajebistym wykończeniem. Spox namber, zawsze czilujący, nawet jeśli nie udało Ci się dorosnąć przed mundialem 2006. Ale to nic. Tę ewidentną stratę zrekompensuje Ci na pewno

trak dziewiąty: czyli Allister Thompson w numerze You Will Return. Grubo pośpiewane, niesympatycznie bym powiedział nawet. Bój się trochę! Ale tylko trochę, bo zaraz potem

trak dziesiąty: Naifloop usłodyczy Twoje skołatane emocje kawałkiem Own Bible… Ale to również chwilowe, potem znów postraszy

trak jedenasty: ten o duchu. CKID to zagrało i zaśpiewało. Nie mylić z CKOD, taką fajną kapelą, że nie wiem. A po gołście w duchu raczej psychodelicznym przyjmij do wiadomości

trak dwunasty: swego czasu już przeze mnie lansowany. Giza. Oj. Teściom kiedyś zapodałem w samochodzie. Nie mogli pozbierać myśli (i chcieli wysiadać w biegu :) Ale Ty nie wysiadaj- przed Tobą:

trak trzynasty: najszczęśliwszy. Ponad 7 minut. Uwielbiam takie dystanse. Zajebisty numer. Znaaaasz, nie gadaj- to Searching z tej płyty. Dobre to, wg mnie po Maze i La Tartouffade kolejny najlepszy wałek na składance. Przekonaj się, daj się ponieść rekurencji sampli i nawarstwianiu traków…

Nawarstwianie traków? Zaraz, przecież to już prawie koniec! Został na koniec Mazur z Kętrzyna; ale zanim On, to wcześniej jeszcze nieco nie-alternatywy, mimo wszystko ujmującej:

trak czternasty: Botany BayThe Crow Song. No ma to coś, co na koniec jednak mi się zawsze podoba… ale. Ale nie mam zdania czemu „ale”. Podoba mi się ten tejm. Co nie znaczy, że rzeczony

trak ostatni: mi się mniej podoba. Tekst mi się podoba. Brzmi jak groźba i jak obietnica. I jest krótki jak trzeba.

Uff… Obiecałem sobie, że na temat niesencji będę pisał dużo. Znudziłem? Mam nadzieję, że nie. Posłuchaj jeszcze raz :)

Wszystkiego stafu jest godzinka i nieco- może się oczywiście kompozycja i kolejność nie podobać… ale uwierz mi- słuchałem i zmieniałem to wszystko (kurwa!) kilkanaście razy.

I już lepiej nie zabrzmi.

Do usłyszenia, ZIPa masz pod okładką.

część dwunasta bardzo niedługo
[enjoy!] Emeliks

07
List
08

no comment #15 [harmonic psychedelia]

Ghosts and Strings – Canciones del Futuro [rb037]

01. Heights
02. Searching
03. Judgement Day

 click on cover to download
05
Paźdź
08

netmuzyki nadal słuchaj

Czasami bowiem mam ochotę coś napisać i opublikować w sieci. Zwłaszcza wtedy, gdy coś mną zawładnie. No i akurat dziś mam powód:

Napotkałem wielowymiarową kalkę, kalkę na uszy. Jest i Chumbawamba we wcieleniach sielsko-anarchistycznych, jest Cranberries [chyba tak to się pisze?], jest Pink Floyd, jest nawet mniej basowy Nick Cave. Jest lekko patetycznie, cokolwiek bógwiejak i na dodatek sentymentalnie jest. Do tego dochodzi rewelacyjna produkcja, brak niedociągnięć realizacyjnych, niegłupi pomysł i… ogólnie perfekcyjny album. Chociaż alternatywny.

A co pokrótce o albumie ma do powiedzenia wydawca? [WM Recordings, nazwa- wyznacznik sama w sobie]: „An electronic-organic-independent-pop-alternative-folk-ambient album, not more or less”. Nie sposób się z tym nie zgodzić.

PS. Przyzwyczaj się proszę do tego, że pisać będę niewiele. Za dużo netaudio słyszałem, żeby jarać się byle czym. Dlatego jeno rzeczy godne i zacne wrzucę w cykl no comment, a te wymagające szczególnej promocji [jak niniejsza] opiszę jak teraz, gdy nawiedzi mnie chęć. Barachłem zajmować Twoich uszu [i trzewi] nadal nie zamierzam, skoncentruję się na esencji najlepszej, co najlepszym przykładem będzie 10, najlepsza niesencja. Bo unikalnie jubileuszowa. A jeden numer z tej płyty na dziesiątce się znajdzie.

Bo uwielbiam pisać. Momentami. A jak chcesz rzecz sciągnąć, to klinij na powyższą okładkę. Dziękuję.

Tak czy owak- się jeszcze dzieje tu. Coś.

10
Lip
08

zakręcony ogon piąty

Czyszczę dysk z netaudio, jak wiesz.
Wrzuciłem wszystko do jednego wora [czyt. katalogu] i wybieram na chybił-trafił.

Dziś właściwie niczego więcej nie słuchałem- tylko KKFS z brazylijsiej stajni Fronha Records [co do reszty pozycji z katalogu tej wytwórni- całkowity ochył, nie daję rady].

Uczciwie mówię- albo mi się skończyły pomysły na przypisywanie prezentowanych płyt do gatunków, albo ja już po prostu słucham samych wykrętasów, które można jedynie przypisać do „others”.

A takiej kategorii na netmuzyce nie ma i nie będzie. Dlatego pozwolę sobie zacytować hasło, którym wydawcy określili tę muzykę: „Cut-up • lounge • loop • experimental • pop re-created from 50’s and 60’s Lp’s samples and computer errors”.

No. Więc wrzuciłem to jeszcze do alternative i downtempo, żeby było do kompletu.

Boisz się? Się nie bój! Wrzuć około południa- nakręci Cię na dalszy ciąg dnia i zapomnisz, że masz jeszcze dwa tygodnie do urlopu. Nadal się wahasz? 7.600 osób ściągających tę płytę z archive.org nie może się mylić! To raczej zabawne dźwięki są i gratka dla ucha nielada!

Where’s ZIP? Under the cover.

03
Lip
08

dokładając starań by odciąć ogony cz.1

Zachłysnąłwszy się sukcesem niesencji, które są ostatnio ściągane na potęgę, nie zapominam bynajmniej o sluchaniu netaudio! No i o ssaniu nowości, więc i o miejscu na twardym, którego zaczyna mi powoli brakować.

No i nowy zaczynam cykl [który to już w historii netmuzyki?], jak zawsze dotyczący tego samego- czyszczę dysk, polecam, recenzuję muzykę.

Dziś pojedziemy sobie na literę D. D, jak np. Dog Eared Records. Dziwne, dobre dźwięki dwa razy stamtąd więc popłyną.

Na początek ładnie, ale dziwnie. Ładna grafika, więc większa niż zwykle.

A co to? A żebym ja wiedział… Electro? Psychodeliczny pop-nie-pop? Kwaśne songi? No nie mam pojęcia. Z całym tym netlabelem mam tak- zupełnie niezależna muzyka, całkiem nieklasyfikowalna… Zip jest pod okładką, że wspomnę.

Po te drugie- brzydka okładka, z oślizgłymi rybami.

A to co? Hmmm… Instrumentalne niewiadomoco na przemian z piosenkami kompletnie nie do zanucenia. Ale wszystko tak dziwnie ładne, że aż całkiem niewiarygodne. Kłopot mam z tymi dźwiękami… Zip wiesz gdzie.

Na koniec jeszcze coś- dojcze sound.

Znowu nieidentyfikowalne- electro trip-hop? Jest takie coś? Z wokalami, a jakże… No i kilka literek D ma na okładce! A zip gdzie może być, zgadnij?

Na zakończenie dodam- następny odcinek cyklu również będzie poświęcony literze D.

27
Czer
08

Lutek solo

„-Jo Lutek!
-No cześć.
-Weź zapodaj jakiś beat!
-Ale jaki?
-Taki kurwa wiesz- przeszywający.”

BEZ GRAFIKI TYM RAZEM, BO TO GWAŁT NA PATRZAŁACH; NETMUZYCZNA ESTETYKA MIĘ NIE POZWALA.

Lutek jest lub nie jest pewnie chory, natomiast na pewno jest lub nie jest za to zdrowo pierdolnięty.

To pewne. Jak to, że mamuty wyginęły.

Sprawdź majspejsa lutkowego, a przede wszystkim numer Z całej pety, który to utwór zapodał swego czasu w swojej audycji Ubunoir. Stamtąd Lutka wyhaczyłem i mnie raz na jakiś czas na nogi twórczość jego stawia.

A więcej krajowej destrukcji dźwiękowej posłuchasz w netlabelu By?em Kobieta.

„2-0-0-8 pamiętna data
to wtedy mieszkałem na warszawskich Kabatach
słuchałem płyt z albumami Kata
czy Ty też miałeś metala za brata?
bo ja nie- słuchałem Kata z własnej woli
chociaż stary burzył się, że mi nie pozwoli”

PS. Jak zaczniesz plonsać to pozdrawiam!

11
Czer
08

na zlewa cz.3

Bateria mi się kończy, nie mam zasilacza pod ręką, zaraz zacznie się mecz, jestem głodny, wkurw mnie szarpie, nie mam siły.

Tak, wiem- tej płycie należy się szersze omówienie, bo ktoś włożył w te dźwięki wiele serca, czas poświęcił i emocjami chciał zarazić.

Ale dziś po prostu- jak ostatnio- słucham raczej wyciszonych, mlaszcząco-akustycznych brzmień.

Zacząłem baczniej zwracać uwagę na wokale.

I jak zawsze- zalecam letarg przy muzyce. Słuchać i słyszeć. Aż do dna, do stuporu.

Transfolmer2063music Netlabel.  Zip.

21
Lu
08

Raz na jakiś czas trzeba

Awangarda, muzyka tak zwana „współczesna”, elektroakustyka- tych dziedzin się właściwie nie dotykam. Nie to, że omijam z daleka, ale za głupi na jestem chyba, poza tym wolę rzeczy raczej lżej strawne.

Przychodzi czasem jednak taka chwila, gdy trzeba otrząsnąć się z komercji [zwróć uwagę- na netmuzyce większość recenzji dotyczy muzyki popularnej] i choć przez chwilę zacząć więcej wymagać od siebie. I ostatnio miewam takie dni. Może to dlatego, że prawdopodobnie zrobił mi się suchodół zębowy i mnie napierdala szczęka od tygodnia. Ale ma przejść.

Zapytam- masz ochotę na coś z zupełnie innej beczki? Może zwizualizuję o co mi chodzi- przed Tobą część występu młodziutkiego wówczas Franka Zappy w amerykańskim telewizyjnym The Steve Allen Show

a konkretnie jego część właściwa, tj. MUZYKA!. Poprzednie trzy części nagrania znajdziesz sobie na jutubie, samodzielność przede wszystkim.

Nie całkiem na poważnie [jak to już u Zappy- swoją drogą jednego z moich ulubionych gitarzystów] Frank wraz z prowadzącym szoł grają na rowerach. Towarzyszy im niewielka orkiestra grająca co popadnie. Eksperyment ciekawy i na tyle widać udany, że znalazł naśladowców- jest do zassania płytka live wydana przez zakręcony netlabel Lostfrog [a na płycie dwa performensy dwóch niezależnych od siebie orkiestr rowerowych. Nagranie na żywo, bez ściemy i wstrętnego, komercyjnego tuszowania braków warsztatowych muzyków!].

Ok, jestem miłośnikiem rowerów, ale może Ty nie? A może po prostu chcesz więcej? No to co powiesz na kolejny czarno-biały szoł z usa? Tym razem John Cage i jego Water Walk! Odżałuj tych dziewięć minut- mimo słabej jakości kopii [choć lepszej niż powyższa] film jest wart poznania. Może jako ciekawostka, a może polubisz muzykę konkretną?

Cóż. Ten pan jest całkowicie poważny. Ja mimo wszystko nie mogę potraktować jego występu tak całkiem na serio, lecz po obejrzeniu kilku innych muszę powiedzieć, że są całkiem pokaźne grupy osób, które są jego fanami! Ba! Grają jego kompozycje w nowych aranżacjach i wariacjach na np. akordeon, flet prosty, zestaw sznurków do suszenia prania, podstawki pod globusy, worki z plastikowymi okularami i niebieskie bejsbolówki!

Mało? Coś bardziej spektakularnego? A Karlheinza Stockhausena smyczkowy kwartet helikopterowy znasz?

To już jest całkowicie na serio. To jest awangarda pełną gębą. To jest, proszę Ciebie znak, że najwyższy czas na eksplorację zasobów strony

bo już niewiele Cię zdziwi… Bo wiesz już, czego się możesz spodziewać… Akurat! Nie uwierzysz własnym uszom, uwierz mi! Bierz wszystko stamtąd- wszystko jest pojechane, nawet nie mam odwagi żadnej konkretnej pozycji polecić…

No dobra, z obowiązku- może samplery? Gospodarz strony skompilował bowiem składanki swoich ulubionych utworów [wszystkie do pobrania w postaci plików flac lub mp3]. Jak odsłuchasz to napisz- może specjalnie dla Ciebie i ja zrobię jakąś eksperymentalną niesencję? Z animacją na okładce?

Oki. Teraz wracam do niepisania przez jakiś czas. A jak zachęciłem czymś powyższym- odezwij się. Najlepiej morsem, uderzając np. wałkiem do ciasta w swój odtwarzacz mp3.

09
Sty
08

Inspiracja Istotą ssącą czyli psychodelia’07

Istota ssąca to nazwa audycji w internetowym Radio Sitka. Program prowadzi Ubunoir- sympatyczny zdaje się pan o mocno pogiętych zainteresowaniach muzycznych. Mówiąc szczerze- po prawie czterech godzinach słuchania jego setów [które w postaci emeptrójek można ssać z archiwum] miałem zawroty głowy. Odmóżdżyło mnie, mówiąc wprost. Na szczęście autor zdaje sobie sprawę z tego, że zapodaje rzeczywiście niestrawialnie i czasem w audycjach pojawiają się rzeczy lżejsze. Nie muszę chyba wyjaśniać, że zarazem i darmowe i legalne.

Na potrzeby niniejszego wpisu przesłuchałem [w całości!] audycji 21 i 20 i wyselekcjonowałem spośród wieeelu numerów 3 godne polecenia mniej odpornym na awangardę uszom. Czyli- mam wrażenie- Twoim, czy bardzo się mylę?

Po pierwsze: utwór złożony z samych najmniej pożądanych i z ledwością pasujących do siebie w zakresie jednej kompozycji dźwięków, instrumentów, gatunków i muzycznych obyczajów pop- i kulturowych, czyli Komar and Melamid & Dave SoldierThe Most Unwanted Song z płyty The People’s Choice Music. Interesująca idea. Co ciekawe, w samej tylko audycji nr 21 znalazłem co najmniej kilka kawałków, których bynajmniej nie pragnę jeszcze raz posłuchać, ten numer natomiast całkiem mi się nawet się właściwie to całkiem spodobał mi si… chociaż faktycznie jest qrrwa zdecydowanie za długi i momentami wybitnie męczący. Pochwaliłem się za szybko w komentarzu do audycji, że utwór mnie urzekł [jak max. 200 ziemian], bo jednak podoba mi się jedynie chwilami; jednak mimo wszystko przesłuchaj go sobie. Jeśli Ci się uda.

Po drugie: quasi-taneczny numer Teppop’aThomas Helmig; o ile nie przepadam za chiptune’m i prymitywnym electro [jak to zwać?] tak tutaj coś mnie porywa i nuzia mię podrygiwa.

A po trzecie: KiiiiiiBrown Girl In The Ring. Boney M. po japońsku, wokal z towarzyszeniem bębnów i pogłosów. Magicznie mi się tego słucha, naprawdę i serio!

Ponadto całe krążki prezentowane w Istocie mam od kilku miesięcy na dysku [tak tak, ja cały czas sprzątam twardego i zamierzam nigdy nie skończyć podsumowania zeszłego roku]- trzy zamieszczone poniżej znalazłem w katalogu +- czyli tam, gdzie trafiają płyty o których chcę napisać, ale nie w pierwszej kolejności. Najczęściej są nie do końca w moim guście lub coś jest spieprzone,  a zasadniczo to więcej niż 30% właściwie nie daje się słuchać. Mam jednak również katalog -+, gdzie są rzeczy jeszcze bardziej nietego… ale z jakiegoś powodu nie potrafię się z nimi rozstać [chociaż nic na ich temat nie mam i pewnie nie będę nawet chciał mieć do powiedzenia].

Krótko, po kolei: na początek Dalt Wisney z EP’ką Lifetime Psychedelic Dance Lessons z rewelacyjnym Dingbatem Śpiewającym Kotem na wejście. To te takie sampelki, które potem każą Ci się nucić cały dzień. Zresztą- całości płytki można z mniejszą lub większą przyjemnością posłuchać i co najważniejsze- nawet do płyty wrócić! do czego zachęcam- klik w okładeczkę.

W dalszej kolejności coś z zupełnie innej beczki- PBK, czyli powrót w lata siedemdziesiąte XX wieku, te upalone i skwaszone. Tutaj nie podejmę się polecenia szczególnie któregokolwiek z nagrań- rzecz kojarzy mi się ze starym Zappą, Gongiem i Amon Düül, chociaż słychać i brzmienia tzw. nowe. Miło mi się więc kojarzy i zarazem nie straszy, dlatego proponuję kolejny klik w- jakże przecież wspaniałą!- okładkę. No i drenujemy zasoby netlabelu Plastiqpassion!

A na koniec coś kompletnie pojechanego- Santosh z Kanady i 18 pierdolniętych kwałków zebranych na płycie The Book Of Moron. Gatunek? Nie pytaj o gatunek. Najlepszy kawałek? Każdy jest niezly, mnie niszczy Don’t Send Me To Hell– teksaskantry z wykwintną bandżolą + całkowity odjazd wokalny. Rewelacja- całość dla tych, co mają poczucie humoru. Czyli- mam wrażenie- dla Ciebie, czy bardzo się mylę? Z okładeczką postępujemy jak poprzednio.

Obiecałem sobie, że zapoznam się z całością archiwum Istoty ssącej, ale to wymaga poważnej dawki cierpienia, więc w najbliższym czasie sobie daruję. Natomiast w którymś z następnych wpisów postaram się przedstawić Niejsencję numer sześć [czilowo-ambientową, dopieszczam ostatecznie selekcję w wolnych chwilach], a Ty śpiewaj, nuć i uważaj na bańkę!

04
Sty
08

Zaległości okołoambientowe

Ale piździ, co? Miałem cichą nadzieję, że zima będzie dla nas co najmniej tak łaskawa jak w zeszłym roku, a tu ni z tego ni z owego mróz przyatakował na dobre i trzyma! Co robić? Ja dokonałem eksperymentu z ustawieniem dużych okładek [uwielbiam grafikę!] wobec nikłej zawartości tekstowej. Się nie podoba? Wybacz, ale otóż…

…otóż w tak niesprzyjających okolicznościach przyrody słuchanie muzyki innej niż stonowana aż nie przystoi. A skoro w ramach noworocznego czyszczenia dysków natknąłem się na kilka rarytasków z gatunku kojącego uszy ambientu i jemu pochodnych- klikaj w okładki, ściągaj płyty, pij grzańca i słuchaj!

Proponuję zacząć od Archaic Horizon, a dokładniej dwóch najlepszych [imo, of course] pozycji z tego netlabelu:
***********************


Boards of Canada znasz? No to śmiało możesz przyjąć, że Orange Crush też znasz. Gdyby na płycie The Fields były same numery pokroju Across the Breeze czy Adrift [ten od dawna już zalega w poczekalni do niesencji] już dawno bym na jej temat kilka zdań opublikował. Ale jest różnie- w miarę równo, trochę monotonnie- uspokajające 48:22, ciepłe i wyciszające. A jak Ci jeszcze mało to
***********************


włącz Corwin Trails. Pamiętasz pierwszy kawałek z pierwszej niesencji? Te przemiłe drony z bajkową opowieścią w tle? Niezły numer, no nie? To pierwszy kawałek z EP’ki zatytułowanej po prostu Corwin Trails. Co oprócz niego na płytce? Muzyka równie piękna jak Orange Crush, jednak z większym naciskiem na eksperymenty i nieco chore dźwięki. Wyróżnia się jeszcze Icicle– słodki kawałek, także oczekuje na swoją kolej na składance. Pozostałe 3 numery trzymają klimat [w Hakim Bay przewijają się echa motywu z Oasis is Myth, lub odwrotnie] więc koniecznie! Ponieważ jednak EP’ka jest dosyć krótka [16:22] zaraz potem w głośnikach powinien pojawić się
***********************


Nest z labelu Serein. Okładka mówi sama za siebie- jest atmosferycznie, kameralnie, nieco mroźnie i niewyraźnie. 27,5 minuty subtelnych akordów na pianinie, delikatnych dronów, czasem z orientalnym smaczkiem. Są tacy, dla których jest to najlepsze wydawnicto netaudio AD 2007, więc choćby dlatego warto się z tą pozycją bliżej zapoznać… by zaraz potem
***********************

włączyć EP’kę Libeskind, nagraną przez Benfay’a dla Eko Netlabel. Właściwie z całą płytkę tworzy pierwszy numer- niezwykle oszczędny i harmonijny minimal na gitarze + nieco elektroniki. Śliczne to, mogę słuchać w nieskończoność!
Drugi numer natomiast nadawałby się jako soundrack do SF o łodzi podwodnej widmo- sonary, pogłosy, maszyny, które robią „ping”. Trzeci kawałek- dla wytrwałych. Obłęd. Popsute urządzenia z oiom’u i nachalny analogowy generator sinusoidy. Szumi. Bardzo.Ooooo… zonk! Eko Netlabel właśnie się przepoczwarza, więc EP’ka jest niedostępna w chwili obecnej- dowiedziałem się o tym, jak chciałem podać link :( Na pocieszenie możesz sobie przesłuchać jej na last.fm [pierwszy numer jest tam niestety 3x krótszy niż w oryginale].

Na koniec sesji polecam
***********************

Miniatury Veriana Thomasa wydane w Negative Sound Institute [nazwa labela myląca, bo miniaturki Veriana są po prostu zajebiście pozytywne].
Całość [29:50] zagrana jest na jedynym instrumencie- starym Fenderze Telecasterze [o ile dobrze zrozumiałem- popsutym] i lekko przetworzona, czego nie da się ukryć. Uwierz mi- śliczne brzmienie ma ta gitara- gdybym wiedział, że nauczę się kiedyś sprawnie posługiwać wiosłem na pewno postarał bym się o takiego Fendera… Ale elektryczne gitary strasznie miauczą mi pod palcami. Szkoda :(

Oki- to na tyle w klimatach okołoambientowych, jednak odkurzanie twardego trwa! [jakkolwiek by to nie zabrzmiało ;]

21
Gru
07

Niesencja #05. The fifth compilation by netmuzyka.com

Przyznam się bez bicia- ta część, piąta, wszechpolska i przekrajowa- rodziła się w niemożliwych bólach i cierpieniach… Tak ojczyźnianie powstała- umęczona, uciemiężona i narodów Werterem płynąca, czy coś. Mam jednak nadzieję, że mimo tego w odsłuchu kompilacja wyda Ci się spójna, wdzięczna i… Ale po kolei.

Po kolei to na pewno Mazurskie Zioła były na początku. I Szymczuk M. Potem Spisek– panowie zgodzili się [dziękuję!] na zamieszczenie swojego utworu mimo mojej nie do końca pochlebnej opinii o ich płycie „Jazz w każdej chwili”. Potem Muchy– Ci akurat mi odmówili tłumacząc się tym, że nowa wersja „Galanterii” ma się ukazać na wymarzonym, wolnorynkowym, studyjnym krążku [poczytajcie o nim tu i ówdzieniektórzy twierdzą, że to polska płyta roku], więc ta wersja co ja ją chciałem jest już be, demo i nie :(

Kompletując resztę zawartości wyhaczyłem skład Psio Crew i ich rewelacyjny kawałek Hajduk. Ci ostatni dali mi błogosławieństwo [wielkie dzięki ziomy!] ale koniec końców… jakoś radosne przytupywanie nijak nie licowało z lekko dołującym klimatem całości selekcji. Ale utwór cierpliwie czeka na swoją kolej!- pojawi się w przyszłości na planowanej składance debestofdramenbejsewer, czyli którejś z kolejnych Niesencji.

Nie Psio Crew, więc co? Miałem 9 zamiast planowych 10 numerów i było mi z tym źle :( Wreszcie netlabel 9lives.pl przyszedł mi z pomocą [pośmiertnie, k-sażaljeniju] i na horyzoncie pojawiło się Memo. Jak się okazało- kapela istnieć przestała, ale nagrania w archiwach muzyków pozostały- stąd masz jedyną w swoim rodzaju okazję posłuchać „To ostatnia niedziela” w żeńsko-wokalnej & lekko-trip-hopowej wersji. Z tego miejsca dziękuję Ci Jarku T., życzę powodzenia w nowych projektach i Wesołych Świąt!

Dodatkowo bez precedensu jest fakt zamieszczenia na jednej Niesencji dwóch numerów z tego samego netlabela, na domiar jeszcze- pod rząd! Mowa o labelu Audio Tong, o którym kiedyś pisałem, że jest dla mnie za trudny… No cóż, tylko świnia nie zmienia poglądów, jak mawia poseł… No nie, o polityce na netmuzyce? Paszła won!

Na zamknięcie rozpoczęcia prezentacji- refleksja: CZEMU? Czemu nie mogłem przez pół roku odnaleźć w necie więcej interesujących projektów z Polski i po polsku? Polskich artystów owszem- w netlabelach nie brakuje, jednak albo starają się być cosmo, albo uważają, że lepiej się nie przyznawać… Skąd to to?

Piąteczka „wyszła” akurat na Święta, więc talerz z odpadkami pewnie Ci nie obcy? Ale nie bierz tego zdjęcia dosłownie- po prostu okładeczka jest cacy, fajnie wyrychtowana przez izibrothera i zupełnie całkiem oddaje zawartość, oraz odwołuje się pośrednio do pierwszego akapitu wpisu niniejszego…

Stop. ZIP 67MB. Plejlista:

01-[Piszę do Ciebie SP]-SpisekPiszę do Ciebie wersja Themontera
02-[abn007]-EmzkWy
03-[Witaminy są potrzebne]-Mazurskie ZiołaBobrów Żeremie
04-[tng1028]-LeeDVDLenajgiwittuju
05-[tng1007]-Maciek Szymczuk feat. Joanna-Urga (Deep In The Woods)
06-[Supeł SP]-EsencerSupeł (Delif remix)
07-[Staromodni EP]-Memo-To ostatnia niedziela
08-[Diggin Deeper vol1]-Ludzie SmutniCzas Na Obiad
09-[Eqq021]MaoNupoetica
10-[Nordwave]-TrafficjamDrewno From Las rmx

Co ja mogę mieć jeszcze do dodania? Może tylko to, że uwielbiam wykorzystywać w kompilacjach kawałki, które pojawiły się już na innych składankach– jak numer jest zajebisty, to tylko lepiej mu to zrobi. Pozdrawiam, o Ludzie Smutni!

W zasadzie temat piątej, wszechpolskiej uważam za zamknięty. No, chyba że jakieś pytania?

13
Gru
07

Trzy strzały z cichej armaty wymierzone w Polskę!

Tym beznadziejnym i patetycznym tytułem, w ramach przygotowań do premiery piątej, wszechpolskiej Niesencji [ten przymiotnik na „wu”- uwielbiam] oraz brakiem czasu i weny na regularne wpisy- niniejszym retrospekcja pt. netaudio po polsku. Nie pierwszy już raz zresztą, i zapewne nie ostatni.

Po 1.- dostałem maila od niejakiego Pawła Grabowskiego. Skąd do mnie miał namiar? Nie mogę sobie przypomnieć niestety. Znamy się widocznie? Nie sądzę. Jakaś zapomniana subskrypcja? Wszystko jedno- skuszony ładnym wyglądem jego nowej strony, którą nawiasem mówiąc w owym mailu się chwalił- zaciągnąłem na twardy jedno z dzieł tegoż artysty.

Echem… Klimat w pełni oddaje powyższa okładka- nie jest wesoły. Tytuł też taki raczej niespokojny. A muzyka? Otóż ulokowana jest wśród głębokich zewów i niskich dronów sonicznych, podlanych sokiem z hipnotycznych szeptów oraz dalej bla bla bla. Przecudowna jest ta nowomowa, nieprawdaż?. No dobrze- nazwijmy rzecz po prostu 13 minutowym quasi-dark-ambient’em, EP’ką wydaną przez netlabel Darkwinter. Do ściągnięcia po kliknięciu w okładkę. 8/10 w skali mroku.

Po 2.- obiecany już jakiś czas temu nowy twór Mazurskich ziół.

Hmm… Deja’vu? Nie to, że nieprzyjemne jest to uczucie, ale kompletnie niczym nie zostałem zaskoczony tym razem przez Pawła [no patrz, znów Paweł :]. Wszystko to, co napisałem w lutym i sierpniu nadal jest aktualne: gitarowo-minimalistyczne brzmienie jak najbardziej mi się podoba, styl dojrzewa, eksperymenty nabierają smaku… Ale nic nie mam do dodania.

Mam natomiast dla Ziół pewną propozycję związaną z tym, że nie istnieje już netlabel DiSfish, na którym Mazurskie się promowały były. Mam całkiem niezły pomysł- niedługo postaram się napisać o szczegółach [najpierw porozmawiam z kompozytorem]. A póki co- klik w okładkę, i ciągnij zipa. Zwłaszcza dla [troszkę harcerskiego, ale przemiłego] utworu „Czerwiec nie jest słoneczny w tym roku”.

I na koniec rzecz, gdzie dźwięki się snują.

Kastylijski Error! Lo-fi Netlabel, bliżej mi nieznany [co pewnie wkrótce nadrobię] zaserwował bardzo spokojną i melancholijną płytę niejakiego Tomka Bienia, w tym wcieleniu podpisującego się jako So Quiet. I znów: cóż, rozczuliło mnie to lo-fi, senność, oszczędność środków wyrazu i wyczucie klimatu. Chociaż porównanie do Sigur Ros i Mum, którym zachęcić chcą twórcy netlabela jest nieco naciągane. Co nie ujmuje ani punktu z tych ode mnie nadanych 7/10. Czemu siedem? Bo te lepsze numery Tomka pewnie są zachowane dla wydawnictw z jego home.pop.rec.

No to tyle. Choć w zasadzie każda z tych płytek jest zupełnie niezależną, odrębną formą, to równie dobrze radzą sobie wszystkie na wspólnej plajliście. I Tobie to kameralne rozwiązanie polecam. Bez nuty obciachu.

23
Paźdź
07

Niesencja #03. The third compilation by netmuzyka.com

No to zdecydowałem się wreszcie zamieścić wpis o mojej najnowszej składance legalnych, wpaniałych i dostępnych za absolutne friko nagrań, zatytułowanej klasycznie- Niesencja #03. Oprócz znakomitej zawartości nie może umknąć Twojej uwadze elegancka okładeczka, powstała na bazie pewnej fotki otrzymanej od Kszysiaczka [nie podlinkuję Kszysiaczka niestety, bo ów nieobecny jest w sieci. Ma za to trochę sprzętu do Apple ;].

Nie mam zamiaru rozwodzić się nad problemami, które możesz mieć ze ściągnięciem tej części Niesencji, ostatnio po prostu coś się psuje na archive.org– pliki są niedostępne, czasami znikają na kilka dni. Pięciokrotnie Sześciokrotnie pisałem do administratorów o błędach… i nigdy się do mnie nie odezwali, chociaż zawsze jakimś cudnym sposobem pliki wracały na swoje miejsce. Poczytaj kilka poprzednich wpisów i komentarzy, dadzą Ci choć zarys mojej frustracji bezdusznością i olewactwem adminów! Ale ponieważ Niesencji planuję jeszcze tylko kilka- jakoś to przecierpię. A co zamiast Niesencji? Mam kilka pomysłów, wszystkiego dowiesz się w swoim czasie- teraz przejdźmy jednak do zawartości muzycznej #03:

01-[peromusic003]-PeroSelf Estime
głęboki bass, minimalny beat, hipnotyzujące sample z wokalem

02-[tro02]-Freddy MusriSpirales
spiralnie, minimalnie, technicznie

03-[troorg004]-DJetNeoinfection
nieco psychodeliczny downbeat, czyli moje ulubione klimaty

04-[gcaf002]-BronZeSoul On Ice
ulubionych klimatów ciąg dalszy, tym razem bardziej chillout’owo

05-[troorg005]-V-trapObsession I
delikatny zwrot akcji w stronę eksperymentalnych, nerwowych sampli

06-[mtw032]-IzmarAze2-03
electro-breakbeat w nieuzinkowym wydaniu

07-[ndn002]-Anschlagdynamyk-Stoerenfried
znowu psychodelicznie, niepokojąco i minimalistycznie

08-[mtk164]-SinqBe Brave
spokojny trip-hop ze ślicznym żeńskim wokalem

09-[etheral]-Umma ProjectYoung Gangster
kolejny zwrot akcji, kierunek progresywny rock jak z najlepszych płyt Flojdów

10-[csr066]-Change!How Do I Say Goodbye To Myself
na koniec coś, co obiecałem dawno temu– absolutnie pojebana psychodelia

 To co ja mogę jeszcze dodać? Zapraszam do ściągania, ewentualnie odsłuchu w blogowym plajerku, polecam poprzednie części Niesencji i obiecuję co najmniej kilka kolejnych. O ile archive mnie nie doprowadzi do ostateczności albo coś…

25
Wrz
07

Sound Tribe Sector 9 – Live at RE:Generation on 2007-07-08

DŻIZAS! Przytkało mnie. Nigdy nie słyszałem tej kapeli. Ani nawet o niej. A dziś przypadkiem znalazłem ten ich koncert na archive.org. Bajka. Brakuje mi słów. Ściągnij to! 250MB. Ocena: 10/10. Mimo nie najlepszej realizacji nagrania. Dziękuję. Słucham dalej. Klaaaaasa!

23
Sier
07

Mazurskie zioła – Jadłospis na zimę

Przypuszczam, że Mazurskie zioła pamiętasz? To ten koleś z gitarą, komputerem i charakterystycznym stylem. Ten od elektro-akustycznego rocka ocierającego się o ambient, psychodelię i eksperyment. Czyli: ciekawa sprawa, choć nie na każdą chwilę. I nie dla każdego oczywiście.

Zacytuję melito, które otrzymałem od autora płyty [rzadko piszą do mnie artyści, toteż nieczęsto mam okazję ich cytować, tym samym czynię to z prawdziwą przyjemnością]:

mazurskie zioła po raz drugi! :-)

jeśli miałbyś ochotę posłuchać, ściągnąć a i może coś napisać na ten temat to wejdź sobie na www.myspace.com/mazurskieziola i tam będziesz miał lineczkę do drugiej płyty – „jadłospis na zimę”.

cóż… miłego odbioru:-)

nowa już powstaje… mogę zdradzić jej tytuł:-) -> najprawdopodobniej będzie się nazywać „nie zgubiłeś się, jesteś tu!”

Korespondencja jak widzisz krótka, ale… oto i Mazurskich ziół jadłospis na zimę:

[1] . Czekoladowy krem do rąk
[2] . Halaszka
[3] . La Mer
[4] . Paznokieć różnicy
[5] . Słaba herbata
[6] . Summertime

Płyta jest moim zdaniem logicznym dopełnieniem płytki Witaminy są potrzebne, i choć nie ma na niej hitów na miarę Bobrów Żeremie, to całość trzyma klimat i fason. Choć jakiś rodzynek by się przydał…

Wspomniane wyżej Bobry czekają cierpliwie w kolejce do którejś z kolejnych Niesencji, ale póki co muszę znaleźć im jeszcze kilku zacnych towarzyszy. Z tej płyty pasuje mi do selekcji jeden numer… ale o ile Witaminy są na licencji , to przy Jadłospisie ani słowa o prawach autorskich. Jak to rozumieć, kompozytorze?

A z tego jadłospisu to najbardziej posmakowała mi Słaba herbata. A Summertime i Halaszka zaraz po niej. Czekam na więcej. Mam nadzieję, że nie do zimy ;)

[EDIT 24.08.2007] _______ kurcze, nie wiem, co się dzieje, ale ten wpis raz pojawia się, raz znika… Czy to nie jest przypadkiem sprawka Szatana? Zapiszę go jeszcze raz…

23
Lip
07

Niesencja #01. The first compilation by netmuzyka.com

Netmuzyka.com, czyli niżej podpisany DJ Emeliks z dumą przedstawia pierwszą kompilację [potocznie zwaną składanką] doskonałych nagrań dostępnych w internecie na licencjach Creative Commons.

Niesencja #01   to ze smakiem i elegancją wykonana selekcja relaksujących dźwięków o lekko jazzującym zabarwieniu, dosmaczonych nieco przetrąconym beatem.

Strongly recommended & must have & polecam, zapraszam i miłego słuchania!

01. Corwin TrailsOasis is MythArchaic Horizon – [ah003]
02. Frank Molder – Firefox1Bit Wonder – [1bit020]
03. Kondencuotas Pienas vs Synaesthetic Society – NeverthelessPharmacom Records – [pcr017]
04. IjoCufm-LSutemos – [sutemos005]
05. Mando MangoComfortable LifeHungry Men Records – [hmr006]
06. TwizzleFallingComfort Stand Recordings – [csr002]
07. Arno DoxoundJoyJamendo – [jamendo]
08. SlipperLast Train – You Are Not Stealing Records – [yansr#15]
09. DJ Kirill SergeewSummertimeBumpfoot – [foot017]
10. Frivolous vs DJG – Kisses v3 EditEpsilon Lab – [eps12]

Składanka jest dostępna również w postaci plików ogg vorbis oraz do przesłuchania on-line, a wszystko to dzięki uprzejmości serwisu archive.org. Niesencja#01 to oczywiście początek serii kompilacji, więc spodziewaj się więcej tego, co w necie legalnie najlepsze!




autor

linki które rządzą

  • Brak