16
Gru
11

kontynuacja

Drodzy moi!

Muszę z patosem, bo to dla mnie bardzo ważne wydarzenie! Otóż zdecydowanie zmieniam swoje miejsce w sieci- netmuzyka, jakkolwiek zajebista kiedyś nie była (wiem; wierzę, że była) to jednak nie jest to formuła dla obecnego Pierre’a Melą. No po prostu- nie odnajduję się w dotychczasowej stylistyce jednak, nie zamierzam się w niej odnajdywać, mam do niej szacunek, ale potrzebuję czegoś innego.

Minimalistycznego, nieosobistego.

Czegoś, co gdy TO tworzyłem było właściwie odskocznią; gwarantem, że nie uciekam stąd do niewiadomo gdzie, donikąd i znowu tu powrócę. Ale jak czas pokazał- tego właśnie potrzbuję.

W obecnym stanie ducha, ciała, popieprzenia i całej reszty- będę się w necie realizował pod adresem:

netaudio café

d e f i n i t y w n i e

To jest miejsce, gdzie jest wyłącznie samo sedno moich wyborów spośród nieogarniętych przestworzy darmowej muzyki. Nie pojawia się tam nic, co nie leciało co najmniej kilkukrotnie w moim odtwarzaczu. Zawsze można tego posłuchać przed pobraniem- zawsze jest plajerek (blogger tym zdecydowanie wygrywa z wordpressem, miażdżącą ma przewagę), zawsze można też za friko pobrać.

Kompletny minimalizm- nie ma komci, nie ma dat publikacji, nie ma całej blogowej otoczki. Niczego nie oczekuję od Was, to Wy macie oczekiwać najlepszego ode mnie. Po to właściwie to będę robił. Czasami wrzucając jakiś autorski miks, kawałek albo (nawet!) tekst. Cała nawigacja odbywa się poprzez klikanie w linki do gatunków muzycznych (jak wiadomo- nie zawsze to da się precyzyjnie określić)  i szperanie: starszy wpis/ nowszy wpis. Szlus.

Chcę mieć osobiste miejsce w sieci, do którego wchodzę posłuchać, jak tylko najdzie mnie ochota. To ma być z założenia bardzo czytelne miejsce- żadnych odjazdów webdesignerskich, kombinacji i naćkania. The cream of free music [czasami również po polsku].

Będzie mi nadzwyczaj miło, jeśli zechcecie dzielić ze mną to miejsce.

________________________________________________________________

Przaśnym bryskiem zakańczam, takim polskim.

Zdrowia & indżoj po raz ostatni na tej stronie!

05
Gru
11

imformacyjnie

Informacyjnie to tak:

01. DJ Wkurf zakończył pracę nad swoim drugim setem, zwanym również podkastem (bardzo roboczo), albo może miksem. Twór ów jest hermetyczny, wyjątkowo (i z założenia!) nudny, kompletnie niediżejski i maksymalnie kontemplacyjny. Podejżewam, że nadal będę (DJ Wkurf będzie, znaczy) podążał tą drogą, a to dlatego, że patrz punkt szósty.

02. Brenislav w trybie turbo skonstruował do wyżej wspomnianego setu wideło-zajawkę. Jest git i jest malina. Czekam na informację o detalach, potem będę publikował dźwięki. Potem się nimi podzielę.

03. Jakoś tak się składa, że ciągle jestem w temacie netlabeli na bieżąco (na tyle, na ile to możliwe). I w temacie zjawisk pojawiających się obok sceny, blogo-podkasto-fejso-podobnym. Nie powinno zatem dziwić, że natknąłem się na stronę nalegalu. Którą tym samym serdecznie polecam, bo polecenia godna jest niezwykle. Powodzenia zespołowi prowadzącemu życzę. I wytrwałości przede wszystkim- bo nie jest łatwo, zapał gaśnie, wiem coś o tym ;)

04. Mam do ogarnięcia jakieś trzy i pół stówki płyt ściągniętych stamtąd i owąd. Nadmiar niestety nie leży w zgodzie z trybem wydawniczym na netmuzyce, zatem muszę wymyślić jakiś… Dobra, w tym temacie niczego nie jestem w stanie wymyślić. To pewne.

06. Coś mi mówi, że właśnie rozpocząłem szósty rok istnienia jako fan netaudio. Zarazem jest to szósty rok pisania na netmuzyce. I tak jakoś się z tym czuję… no sam nie wiem. Ogólnie to po cichu za mną w krok chodzi myśl, że się zaczynam powolutku dobijać do wieku średniego. Pukam do niego nieśmiało i echo zaczyna mi już odpowiadać: haloooo!. Stąd chyba to moje ulubienie ambientów, dronów, kosmicznych synthów i długich, rytmem/ bitem nieskalanych form.

07. Ale jeszcze się trzymam, po prostu z tym nie walczę. Właściwie nie walczę już (tak jak walczyłem, bo jakoś jednak walczę!) z niczym. To też znak. Znamienne to.

08. Zastanawiam się, czy nie sprawdził bym się jako prowadzący jakąś netaudiową audycję eteryczno- psychodeliczną w jakimś fajnym radio netaudiowo- krajowym. Tak niecyklicznie i nie on-line. I z minimum wtrętów gębą, ale jednak z nimi. Jak ktoś by przypadkiem coś zaproponował, to tym lepiej. Nie łudzę się jednak, ponieważ zaniedbania, których dopuściłem się na netmuzyce spowodowały spadek odwiedzin osób dotychczas zainteresowanych do okolic zera absolutnego.

09. Czym nie zamierzam się przejmować, bo czym jak czym- ale tym przejmować się nie zamierzam.

10. A moje motto nadal brzmi: „niewiele jest mnie w stanie zdziwić, ale niejedno potrafi mnie wkurwić„. No bo w końcu DJ Wkurf nie wziął się z żebra jakiegoś awatara! Czy jakiejś awatary, jak ostatnio polecano mówić. Gdzieniegdzie.

11. Netmuzyka w tej chwili ma taki łordpresowy templejt, że ojaciepierdole! No nie? Jest kompletnie nieblogowy, ale właśnie tak zamierzam dotrwać do 2012. Czyli jeszcze kilka tygodni.

12. Na netmuzyce piszę niewiele, ponieważ zajebiście lubię to! na fejsie i tam właśnie znajdują się polecajki. Ginące w syfie, jak to na fejsie, więc na razie na tym blogu nie podlinkuję łola Pierra Melą.

13. Moja ulubiona liczba. A jutro Mikołaja!

14. Brysk. Netaudiowy. Zdrowia & indżoj!

27
List
11

Hiroshima – Room88 [breakbeat]

CLICK ON THE COVER TO DOWNLOAD

27
List
11

Volfoniq – Ernest LP [dub]

CLICK ON THE COVER TO DOWNLOAD

17
List
11

atmosfera. raczej czarna.

12
List
11

Netaudiocafe volume 01 [netaudio mix by DJ Wkurf]

________________________________________________

01. SWT – 062907
http://intakt-label.de/

02. Trills – Embryo
http://www.archaichorizon.com/

03. Clouds In My Home – Waves
http://fslab.net/passage/

04. Herr Bubenschtoltz – Weird Clerkfish Is Swimming Away Satiated
http://mixgalaxyrecords.com/

05. Kwook! – Psychopomp
http://one.dot9.ca/

06. Mikael Fyrek – The Tiny Greens And Whites
http://www.kahvi.org/

07. Slow – Pool
http://www.restingbell.net/

08. ZOO – Gisa-Gisa (Tarian Pengampunan)
http://yesnowave.com/

09. Daniel Maze – National Rifle Association
http://top-40.org/

10. Lucette Bourdin – Afternoon Tea
http://earthmantra.com/

11. Dave Zeal – Rooftop Schoolyard
http://www.lastfm.pl/music/Dave+Zeal/Provisions+for+the+Restless+Hour

12. Phillip Wilkerson – Sun Tracer Part II
http://earthmantra.com/

13. Mitsuyoshi Matsuda – Bathroom
http://totokokolabel.com/

14. Pseudo – Three
http://www.negativesoundinstitute.com/

Po serii składanek [Niesencje pamiętasz?] zacząłem bawić się w seciki didżejskie. Na pierwszy ogień poszedł ambient, elektroakustyka oraz IDM.
Blog netaudiocafe miał zastąpić netmuzykę, ale zostanie niebawem przekształcony w stronę, gdzie zamieszczać będę seciki. Raczej pozostanę w klimatach wielce spokojnych, lekko odjechanych w kosmos.

Niesencja kolejna też pewnie powstanie, pracuję od dłuższego czasu nad stroną specjalnie dla tej serii. I jeszcze potrzebuję czasu.

Za wideo-zajawkę bardzo dziękuję imć Dźwiękowemu Brenislavowi, niegdyś aktywnemu netaudio blogerowi, teraz osiągalnemu na fejsie.
Zajawka jest udźwiękowiona kawałkiem 13 i kawałkiem kawałka 14-tego. Pętle wizualizacyjne autor widea zaczerpnął z przepastnych zasobów archive.org. Jakiego oprogramowania użył i jak się to robi… nie wiem ;) Pytania zadawajcie mu na łolu.

PS> Można również odwiedzić Mixcloud. A secik można ściągnąć klinąłwszy w okładkę.

11
List
11

chmury pod stołem

10
List
11

Resting Bell celebrates the 100th release…

…czterema ambientowymi [no bo jakże! przecież to Resting Bell!] płytami. Każda dostępna za free w formacie mp3 [no bo jakże! przecież to netlabel!] oraz w postaci fizycznej- na bardzo limitowanych CD-R’ach, pięknie i minimalistycznie wydanych. To chyba pierwszy o relizach z Resting Bell wpis na netmuzyce- tym bardziej wypada kilka słów skreślić na temat każdej z czterech jubileuszowych setek.

______________________________

[1] kosmiczne pejzaże; inny układ, ale też słoneczny- bo ciepełko jest w tych dronach takie żółto-zielonkawe, kleiste, puchate rzekłbym! jak dla mnie- najlepsza płyta z całej czwórki, ale ja po prostu najbardziej na świecie lubię rzeczy miłe w odbiorze, kojące, delikatnie miziające za uszkiem. a zarazem out of space. CLICK!

______________________________

[2] tutaj zalecam obejrzenie wideła od początku do końca. obejrzysz, wysłuchasz, zrozumiesz. tu jest nieco mroczniej niż w części pierwszej, ale calkiem interesująco. okładka oddaje klimat- jest mokro, mgliście, bagniście i wietrznie. gęsia skórka gwarantowana- jesienne niepokoje, deprecha i spleen. CLICK!

______________________________

[3] dwadzieścia cztery czarodziejskie miniatury- dwie płyty CD-R w razie czego za 7€ z wysyłką do Polandii. niektóre miniaturki są pachnące naturą, niektóre duszą chmurą kurzu. rzecz w znakomitej większości plumkana na rozmaitych instrumentach. naiwne, prostoduszne, minimalistyczne granie. CLICK!

______________________________

[4] a na koniec dwa numery grane na żywo. delikatnie mówiąc- zwalają z nóg. wyłącznie dla słuchaczy bywałych w klimatach- osobiście jeszcze dwa lata temu bym to wyłączył po dwóch minutach… ale nie próbuj słuchać tego w słuchawkach- włącz głośniki. i zrób głośniej! CLICK!

04
List
11

glitch, mociumpanie…

…to rzecz niełatwa jest w odbiorze z samego założenia.

I taki zupełnie hardkorowy glicz nie łechta mnie w żaden sposób i żadną razą.
Są jednakże na świecie muzycy, którzy glicz zaprzęgli do roboty przy bardziej melodyjnych aranżach niż nieskalany c’n’c, chociaż właśnie na nim budują swe eksperymentalno-ambientowe, (rzadziej dubowe) odjazdy.

Jak chociażby muzyk przeze mnie wielbiony, netaudio się parający i zachwycający mnie niejednokrotnie- Daniel Maze.

PS> na dokładkę można spróbować płyty duetu Maze’a z Zeal’em, też z TestTube, ale to już konkretnie hermetyczny jest sound… Zresztą- posłuchajcie!

PS>> W sensie… ta płyta tego duetu również mi się podoba, nie mówię przecież, że nie…

03
List
11

spieszmy się czytać blogi…

…bo nawet te najlepsze w niepamięć odchodzą…

SAD kurwa, sad story :(

ps. dziś nie miałem czasu nawet sie w dupala podrapać, nie mówiąc już o jakimkolwiek wnikliwym słuchaniu netaudiowych znalezisk. Co prawda towarzyszył mi pewnien downtempowy triphop początkowo, a na koniec skupiałem się przy mocno glitchowym i nieco przeeksperymentowanym ambiencie [zajebistym wszakże!], ale nie to, żebym dziś na ten temat cokolwiek miał więcej do powiedzenia.

Marvin zamknął swój niesamowity, jedyny w tej ‚branży’ tak konsekwentny blog. Jeden z nielicznych, co niesencje polecał i dzięki temu poleceniu netmuzyka miała jednego dnia niepokonaną jak dotychczas [i tak już pewnie zostanie] ilość odwiedzin. I na pewno wielu nowych czytelników zyskała…

Powróci? Chuja tam powróci. A jak powróci, to tak jak ja- jak patrzę na czytelnictwo tej odświeżonej strony, to mi niedobrze. Lepiej mi było [albo mniej niedobrze] jak sobie netmuzyka była przeszłością.

Ha! A Black Sweater, White Cat? …

o…

:) Się podniósł. To lecę poczytać i myk go do czytnika eresesów napowrót!

PS. Te tr.hopy i tego glicza polecę we łikędzie najbliższym, bo szkoda, żebyście o nich więcej nie wiedzieli. Bo to dobre nuty są. A ten glicz to nawet jeszcze lepszy!

A netmuzykę sobie będę prowadził tak, jak zamierzałem prowadzić netaudiocafe- bez ciśnienia, wyluzowanym ściegiem, zakosami, zrywnie i przebiegle. A niech se jest!

Na dobranoc wideo-zajawka pewnego miksu, który do ściągnięcia będzie zaraz po najbliższym weekendzie. I tylko zajawka, bo o samym miksie [i o zajawce również] postaram się napisać więcej na tak zwanych dniach.

 Zdrowia/ indżoj/ DJ Wkurf isindahałs!

01
List
11

a po cmentarnych wojażach…

te 28 elementów kurczaka na obiad trzeba będzie z rodziną zjeść. Ale jak?!

Sos miętowo-ostry zredukowałem nieco, po uprzednim wyjęciu kurczakowych części z brytfanek. Następnie dolałem sporo tłustego mleka i zagęściłem dwiema łyżkami mąki. I jeszcze 2 duże zęby czosnku wycisnąłem do rondelka z sosem, bo to ma być wyjebiście ostry sos.

Pora [również te zielone części] usmażyłem z dwiema cebulami i udusiłem z 1kg pieczarek. Sól do tego tylko i suszona kolendra.

Podam to wszystko z ziemniakami z wody [z koperkiem, mam mnóstwo mrożonego] i jakimiś surówkami obiecanymi przez gości.

Posiłek i trawienie uprzyjemniać nam będzie kamanda Artema Vasylchenko, naprzemiennie z dwóch płyt.

I od czasu do czasu tryjo Icara Toseta. Zacne towarzystwo, bardzo utalentowane.

Właśnie się doczytałem, że wordpress.com nie obsługuje flashowych wtyczek [np. jamendowych, mixcloud], w mordę kopany :( Zatem na tem odcinku produkt guglowy zwany bloggerem ma znakomitą przewagę. Ale właściwie tylko tę jedyną, na szczęście…

ZIPKI pod okładeczkami/ zdrowia/ indżoj/ najlepszego!

30
Paźdź
11

niedzielne popołudnie z triphopem

…i z 28 elementami kurczaka w marynacie miętowo-paprykowo-czosnkowej oraz leczem z kabaczka. Owszem, pichciłem pół niedzieli. I słuchałem sobie…

…najnowszego Screenatorium [płyta wyszła we wtorek 25-go października nakładem labelu Digital Pit].

Co ciekawe- na końcu płyty znajduje się druga odsłona tego projektu, tym razem trwa prawie pół godziny!

Warto zassać, chociaż klimat na tej płycie jest raczej ponury…

Oprócz tego słuchałem jeszcze zajebistego jazzu, ale o nim w następnym odcinku.
ZIP w okładce, zdrowia & indżoj!

29
Paźdź
11

zajawiam. poczytasz?

Kiedy startowałem z netmuzyką uważałem, że ambient nie jest dobrym gatunkiem muzycznym.
Ajdiem też. Też uważałem, że nie jest.

Kiedy startowałem z netmuzyką miałem 32 lata.
Albo rok mniej, nie pamiętam ;). W każdym razie nie miałem „dzieścia” tylko już „dzieści”.

Kiedy startowałem z netmuzyką prawie nie miałem dzieci*.
*ale zasadniczo już właściwie miałem, bo córka urodziła się 3 stycznia tego samego roku, a wystartowałem w grudniu, więc była już spora. Ale nic nie kumała, więc właściwie jej nie było. NATOMIAST TERAZ MAM DWÓJKĘ I KUMAJĄ KURRRRWA, i ambient i IDM to nie jest wg nich dobra nuta :( Podobno.

Potem wszystko się przewartościowywać zaczęło, i nadal się przewartościowuje.

Kiedy startowałem z netmuzyką netlabeli było kilkaset. Może. Mocno marginalnie można było całą scenę traktować wówczas. Podobało mi się to.
Kiedy startowałem z netmuzyką byłem bliski apopleksji- tak bardzo wierzyłem, że to będzie coś zajebistego.

Kiedy startowałem z netmuzyką było ciemno.

Teraz jestem pięć lat mądrzejszy (??) i bardziej zrównoważony (!?) i lepszy.

I- niestety dla Ciebie- jestem starym zgredem, który lubi ambienty, IDM i technoidalne deeeeeep-duby. Z rzadka feakowe psychodele, postrocki wszeteczne i inszą avant-gardę.

Kiedy startowałem z netmuzyką lubiłem jazz.
Nadal uwielbiam jazz.

_____________________

Następny wpis będzie konkretnie nuzyczny- tym chciałem zajawić się od nowa.

A jak się nie podoba- wypierdalaj, serio.

Mam to w dupie.

29
Paźdź
11

co to będzie, co to będzie?

No i proszę.
Było do przewidzenia? Było.

Ale po kolei.

01. Nowy blog powstał. Nadal stoi. Ale nie ma się dobrze, raczej niedobrze z nim. Serca nie było do niego. Niech sobie tam w tle dogorywa…
02. Pomógł mi jednak tamten blog zmienić alter-ego. I przekonać się do miksów.
03. Miks fajniejszy jest niż składanka [w pewnych sytuacjach]. I na pewno więcej frajdy jest przy kompilowaniu miksa, niż przy składaniu składanki.
04. Ostatnio grubo poszukujący jestem genialnych ambientów. Stary już jestem, bit mnie zaledwie tylko trąca, nóziom nie stukam właściwie, mało pląsam.

05. Pogodziłem się z rzeczywistością:
-„Eeee, rzeczywiście- jest chujowo”- powiedziałem sobie i się ze sobą zgodziłem jednocześnie.
06. I tym samym wróciłem na stare śmieci, bo wszędzie dobrze, ale niezupełnie.
07. A tutaj jest całkiem nieźle- zwłaszcza, że się wordpress wziął za siebie.
08. I poznałem bloggera- nie jest wcale zajebisty.
09. Jest gorszy niż może się wydawać.
10. I mam 357 nieopublikowanych albumów w poczekalni netmuzycznej.
11. I Niesencję być może jeszcze jakąś opublikuję.
12. Ale na pewno skoncentruję się na didżejce, jakem Wkurf!
13. Moja ulubiona liczba… czas start!

29
Paźdź
11

gotowi?

02
Lip
11

nowy blog

co niby jest, ale oprócz mnie nikt go nie widział- uwierz, jest.

Po co zatem piszę na netmuzyce? Z przyzwyczajenia. I tęsknoty, ponieważ nowy blog nie jest taki zajebisty jak netmuzyka.

Jest cokolwiek wtórny.

Nie ma bigla, jajec i zasmażki. Jest hermetyczny jak skafander Hermaszewskiego. Goły jak amatorskie porno.

I jest chujowy jak chuj.

Dlatego piszę na netmuzyce- może dzięki temu zrozumiem, że nie dzieje się dobrze? Może artykułując pisemnie swoje przemyślenia odnośnie coś wpadnie mi do głowy oprócz tego, że…

…epoka blogów o netaudio już minęła?

01
Lip
11

ale

nie umarłem.

na razie jestem niebytem, ale zaistnieję.

_____________________________

szukaj po wakacjach- będzie miodnie ;)

 

A poza tym, całej reszcie- WYPIERDALAĆ!

30
Czer
11

ten blog

w tym miesiącu zaliczył absolutną porażkę ewer.

Zatem koniec tego bloga właśnie nastał.

Czy nastanie nowy blog? Może.

Jeśli Cię to interesuje, to szukaj po necie, staraj się. Może to, co znajdziesz, to będzie kontynuacja netmuzyki właśnie?

ŻEGNAM i dziękuję!

26
Czer
11

nowy blog

wypiękniał niejako i napęczniał kolejnymi dwoma wpisami. Tym razem będę szedł utartym szablonem, sztampą się będę posługiwał i nie będę wymachiwał chujami i kurwami. Będzie grzecznie.

Ważne jednak jest to [o ile nie jest to najważniejsze at all], że blog będzie anglojęzyczny. Jednak nie wyłącznie- każdy wpis będę okraszał własnym komentarzem po polskiemu; oczywistem jest chyba też to, że nie będę tych komentarzy pisał zrozumiale. To chyba zrozumiałe, że przenigdy?!

23
Czer
11

nowy blog

a właściwie prace przy nim: otóż nabrały tempa. Się oswajam z nowym sysem i powoli zauważam GRUBE różnice na korzyść.

Np. pomoc- są znaki zapytania, które kierują bezpośrednio do opisu w języku polskim. Blogger prowadzi więc za rączkę, chwała mu za to!

Wygląd- możesz go dostosować do własnych potrzeb bez pierdolenia z jakimiś kupowanymi kredytami i grzebaniu w CSS-ach. Gdy po raz pierwszy [w 2007] podchodziłem do blogspota właśnie wygląd szablonów i brak „kustomizacji” mnie odstręczał. Teraz jest, proszę Ciebie- zajebiście.

I- niestety- wychodzi na to, że nie jestem webmastah, oj nie jestem…

Ale opublikowałem już pierwszy wpis. Póki co jednak nikt go nie zobaczy, aż do chwili, kiedy każdy będzie mógł go zobaczyć.

Przebiegły, chytry, perfidny mam plan!

CDN.

22
Czer
11

nowy blog

zanim pojawi się w sieci [no dobra- już jest, ale ukryty] potrzebuje, by się postarać. trudno o to. o ten zapał, ten git, tę- rozumiesz- zajawkę.

nie ma tych rzeczy na tę chwilę ten nowy blog.

zastanawiam się, co mogę zrobić, aby je miau, ów blog.

i dochodzę do jednoznacznej konkluzji- nie pisz mląx na netmuzyce, wypość się, uschnij z niepisania. gdzieśkiedyś pojawi się ta nieodparta chęć grafomowy- pisz więc na nowym, ale nie publicznie!

nie czochraj się zasadnie gdy wolne masz, nie pisz tutaj już!

__________________

i to będzie raczej koniec.  ale kontynuacja nadciąga… muszę ją jednak wymyślić od nowa. dam sobie z tym radę, albo nie.

może jednak dam.

pozdrawiam.

18
Czer
11

nowy blog

już założony. faza testów trwa. multimedia, plajerki- zajebistość… ale kosmetyka bardziej wymagająca od użytkownika- w wordpressie nic się nie sypało na boki, lewo i prawo, na żadnej przeglądarce. na bloggerze jest jakaś chujnia po maksie- niby wolność, ale czuj-czuwaj! bez ingerencji w kod żaden aplet/ widget/ player nie wygląda poprawnie.

dlaczego nikt o tym nie informuje?

ja właśnie zatem informuję.

naturalnie rzecz cała jest do ogarnięcia w kilka chwil/ dni/ tygodni/ miesięcy. ale bez ogarnięcia się nie obejdzie. leniwym estetom wordpressa zatem polecam. i wiem, co piszę.

tak czy srak- netmuzyka dogorywa. 5 lat w necie to i tak jest za dużo, zważając na to, co wydarzyło się w necie przez 5 lat.

ale nadal będę tylko blogował, niczego nie inicjuję więcej, niczego nie wymagam od nikogo. zrobię sobie takie miłe miejsce w sieci, gdzie będzie można wejść i natychmiast wyjść- uprzednio ściągając [lub nie] usłyszaną, darmową nutkę. i raczej wyłączę komentarze, bo one nie mają sensu w tej niszy.

aha- i nie powiem, gdzie będę. poszukaj, jeśli Ci zależy na dobrej, ciepłej, darmowej muzyce.

ps. jeszcze tutaj pewnie coś napiszę, jeszcze się nie żegnam. więc nie płacz.

 

18
Czer
11

nowy blog

bym zapodał, z bloggerem bym się zmierzył. Tematyka by była podobna, właściwie o niczym innym nie chce mi się pisać… Ale platforma by była bardziej… hmmm… Multimedialna?

Bo wiele rzeczy można na bloggera wrzucić po prostu kopiując link- i działa. Mówię o audio, bo wideła to wszędzie działają. Ale ja robię przecież głównie w audio.

Jak to widzę? Otóż netmuzyka.wordpress.com by sobie wisiała jako archiwum- co prawda już wiem, jak zaimportować wpisy z wordpressa do bloggera, ale po zaimportowaniu ręce mi opadły i postanowiłem bloga nowego wniwecz obrócić, zanim wogóle go zacząłem ogarniać. Zdaje mi się, że słusznie postąpiłem.

Brakuje mi nazwy… Czy ktoś może mi pomóc?

PS. Akcję ze słuchawkami pamiętasz? Kupiłem w dobrym sklepie, więc potraktowano mnie godnie. Mam nowy pałąk w starych słuchawkach :)

I brysk jeszcze, o ile tak można to nazwać [non-netaudio, sorry. Sting].

17
Czer
11

bluzg

LINK.

co tam, że ten mój wpis jest bez sensu? cały ten blog ma coraz mniej sensu.

ale widzę światełko w tunelu.

widzę je, kurwa…

17
Czer
11

cztery dżezy. ostatni się na weekend nie nadaje :(

ale go tak czy siak- właśnie zapodaję. Bo może akurat komuś przypasują klimaty godnie opisane komciem na jemando?

Sensational, Mesmerising, Perfect, Beatiful, Delightful, Stress Free Relaxing, Calming, Bluesy, Jazzy, Instrumental Music…

Beautiful, graceful, flavoured filled jazzy,blues, instrumental, piano music that is soothing, relaxing, let alone peaceful, to just sit back, relax and be in a heavenly state of calmness just listening and taking this on board. Great for the heart, mind and soul. Let alone for days just when you want to unwind, chill out and feel so stress free, and you will while and after you check this out. Great also as a background companion, while you work, rest or play.

Do tego obowiązkowy plajerek, skoro już tak bardzo się staram:

CLICK ON COVER TO DOWNLOAD!

I podsumowanie- mam jeszcze „trochę” netaudio-jazzu na dysku, ale nie będę przesadzał. W następnej kolejności przypierniczę nieco psychodelii- w końcu zaraz kolejne  LATO… Więc jeśli nie lubisz psychodelii, to się wyłącz :)

Zdrowia & indżoj!

16
Czer
11

cztery dżezy. trzeci- funkowy.

Na początek znów posłużę się czytatem, czyli komciem z jamendo, po nagielsq:

Making Those Funky Beats.. & My Body Moved & Danced Around The Room

Making those funky beats and they dance and whirl inside my mind and my heart skips a beat. and my feet starts to move to the sights and sounds of this music and great use of vocals heard here..To this delightful, cool, jazzy,funk, smooth operator of an album. If you can sit still to this music fest . As I for sure, Had my dance shoes on..and moving my body and feet around the room, to these great tunes.. One after the other..

Następnie znowu zapodam numer drugi do plajerka- bo jakoś jest już tak, że tak już musi być [a wyjątki tylko potwierdzają tę regułę]:

A na koniec Ci powiem, że to gruwi-smufi-faaaaaanki brzmienie jest niespodziewanie zajebiste od początku do końca. Letnie granie, Marcusa Millera basiki/ klimaciki mię to przypomina głównie. Może dlatego tak to polubiłem od pierwszego usłyszenia?

Nie jestem dziennikarzem muzycznym więc nie muszę pierdolić trzy po trzy. Po prostu polecam! Aha- i jeszcze hołmsajt z widełem i odsłuchami anrilejsów.

Zdrowia & indżoj!

15
Czer
11

cztery dżezy. teraz polska.

Od artysty/ów cytat:

The intention was to create music rather not exceeding „classic” chill, smooth, ethnic and electro jazz style. It focuses on building up melodies supplemented with quite intense rhythms, background strings and some solos however not many instruments are used. Recorded using digital stage piano, vst synths and soundfonts.

Plajerek wordpressowy, numer dwa z płytki:

CLICK ON COVER TO DOWNLOAD!

Wiesz co? Nie mam nic do dodania… Może oprócz tego, że zamierzałem tę płytę zapodać na netmuzyce już 14x.

Się stało. To dobre jest, serio!

14
Czer
11

cztery dżezy. pierwszy świeży.

Zapodam cytata z jamendo, tak na początek, z angielska:

Magnificent….Surround Sound Of Pleasures To Behold & Have Felt…

This just resonated and droned …inside my head and heart..and gave me goosebumps …and feelings of bliss and simply luxurious elegances …and fun filled..excitement and happiness and relaxation…. that was so fulfilling… sexy and sensual..As well as tantalized and pleased me..and gave me..joy…euphoria and sensations..that last the whole day through..

As the orgasmic sights and glorious sounds.. basked inside me…and gave me such heavenly ambiances of comfort,love,faith,hope and undying spiritual goodness…

Exceptional high caliber. compositions..and extremely profound surround sounds…. of elegances..calm and sublime grace..That is magnificent and stunning to say the least..on this top class..drumnbass,jazzy,saxophone, electronic, ambiental album..

A potem zapodam plajerka z soudclouda; przezajebistego i długaśnego numeru posłuchaj zatem i wczuj się w wiodący klimat na tej płycie.

CLICK ON COVER TO DOWNLOAD!

Ta płyta jest do pobrania od dwóch miesięcy- jak widać ściągam jednak nowe rzeczy, chociaż miałem tego nie robić. Ale dla takich znalezisk  warto penetrować świat netaudio. To wzmacnia, to daje radę, to jest zajebiste!

A na koniec przeznam się nieskromnie, że przesłuchałem- choć raczej pobieżnie, ale mimo wszystko- [CHYBA?] CAŁY szajs otagowany „jazz”, który zalega na jamendo. Nie jest tego dużo- niespełna 1.200 płyt. Robię sobie taki risercz średnio raz na kwartał, więc bardzo mnie to nie absorbuje…

Następne trzy płyty też będą pochodziły z jamendo, ale już nie będą takimi świeżynkami- czyszczę katalog „jazzy mondays” [kto zna, ten wie, o co kaman].

Zdrowia & indżoj!

13
Czer
11

w najbliższym czasie poleci trochę jazzu

Ale nie dziś. Dziś medżik boks. I starczy z poniedziałku.

12
Czer
11

drimpop szósmy, jak ta netmuzyki odsłona

White Wishes is the solo-project of Nikita Pavlov’s conjuring of daydreams, cold Berlin winters and warmth of sincerity into simple pop songs. Having come from a small town near St. Petersburg in Russia, Nikita escaped to Berlin where he met Australian bass player Andrew Knox during the winter of 2010.

„[…]The EP is the perfect backdrop to the wintry weather that many, including me, are experiencing right now. The songs give off a dreamy, shoegaze-y sound with floating vocals and guitars from Nikita.”

Lekko zimą zawiało… ale to nie jest ważne, ponieważ na koniec cyklu proponuję zagadkę- skąd my to znamy? Co Ci to przypomina? Jakie masz reminescencje podczas osłuchu tego króciutkiego albumu?

Oraz pytania dodatkowe: czy boli Cię głowa od nadmiaru drimpopu? Czy zaczynasz czuć się zlekka niedotlenionya? Przytłacza Cię niezajebistość ogółem i to, że właśnie kończy się tak fajny weekend?

Czy lubisz drimpopy? Lubisz?

CLICK ON COVER TO DOWNLOAD!

12
Czer
11

piąty drimpop

[…] fantastic collection of beautiful songs somewhere near ambient shoegaze, plus two remixes by Cj Lee and Bing Satellites. Another great free download from BFW recordings.

Są takie netlabele, które profil mają wyznaczony i drogą swoją idą w zaparte. Takim jest BFW- zajebiście przewidywalna wytwórnia gitarowych brzmień. Oraz ambientów. I eksperymentalnego popu. Drimpopu też.

CLICK ON COVER TO DOWNLOAD!

12
Czer
11

czwarty drimpop

This was a true joy, to sit back and really saviour, as it was so calming, soothing, relaxing, and had a wonderful atmosphere, that I felt, after checking this album out, namely since I had a shitty day, before checking this album out. Loved the ambient, poppy, electronic, experimental music [comment from jamendo site].

W plajerku definicja dreampopu. Tak moim skromnym zdaniem. Plumkanie na gitarce, szmerki w tle, lo-fi niby, ale celowe, celowe… I szeptanie melodyjne chłopca po mutacji podane na lekkim reverbie i ogólne emo-wyciszenie. Zajebiste, choć z umiarem proszę.

I jeszcze ten BLURFILTER z okładki-  ależ za mocny!

CLICK ON COVER TO DOWNLOAD!

11
Czer
11

opposition, the

jest taka płyta, która do mnie zawsze dociera. i jest to nieco drimpop. ale nie jest to netaudio, więc musisz ją spiracić [bo raczej nie kupisz- powodzenia, jeśli masz zamiar].

zassałem ją dzisiaj- ostatnio słyszałem te piosenki 10 lat temu, ale znam je na pamięć.

link. link tylko informujący o kapeli. a płyta o której piszę jest z 1993. a może z 1994?

polecam. POLECAM.

ps. żałuję, że wyrzuciłem wszystkie kasety magnetofonowe. były na niektórych rzeczy kompletnie niepowtarzalne… cóż zrobić, gdy koń poniesie…

11
Czer
11

trzeci drimpop

[…] expect a collage of sounds that vary in style from indie to jazzy post-rock and beyond. The title track of this Single (perhaps EP?) is an awesome surprise, and an excellent addition to the mam!records catalog.

Trzeci drimpop jest przewrotnie właściwie niedrimpopem, chociaż z drugiej strony bardziej nim jest, niż nie jest… W plajerku akurat lekko krejzi punkujące i miałko zgliczowane cziptjuny, ale zapodawaj całość, to pogadamy!

CLICK ON COVER TO DOWNLOAD!

11
Czer
11

drugi drimpop

Blood Ruby creates atmospheric alternative music somewhere in the vein of dream pop, ethereal, and neoprogressive rock. The band’s two subtly emotive female vocalists ply a range that spans from lyrical, sweet mezzo, to smoky, jazz-rooted alto, delivering haunting melodies and crafted lyrics full of evocative imagery and cinematic storytelling. Spacious mixing and production lend prismatic detail to the music’s lush instrumentation. The result is a textured, layered sound that takes listeners on an ambient, often dark, and sometimes epic journey through drifting landscapes of emotion, strange places, and complex characters.

Tym razem już klasycznie, rodem jakby z 4AD- tutaj już nie ma opierdalania się. Wszystko jest idealnie typowe dla tego stylu. Jest melancholyjnie więc i na końcu jest szugejz, taki minimini, ale właściwy!

CLICK ON COVER TO DOWNLOAD!

11
Czer
11

pierwszy drimpop

These tracks, recorded live, capture the rawness, tension & dynamics of Bleeding Light-era Aarktica & represent the only live shows done outside of New York City for this album. A very different animal than the on-record Aarktica most know, the live shows of this era featured the virtuosity of free jazz greats Mike Pride & James Duncan on drums & trumpet, respectively Just listen to the drum breaks toward the end of “A Shadow Knife,” & the trumpet solos on “OJ Gude.”

Trochę przewrotnie ten pierwszy dream-pop z cyklu drimpopy w łykęd jest właściwie jazzującym drone-popem, ale jest SZCZERZE ZAJEBISTY.

CLICK ON COVER TO DOWNLOAD!

10
Czer
11

prolog jakiś, czy cuś?

czyli: zanim napocznę ten cykl drimpopowy.

czyli: otóż przeglądałem plonsaie. I na czwartym plonsaiu jest jeden kawałek, którego zapomniałem zapodać.

I już nie leży:

czyli:  nie mów mi o kompresji. o dekompresji też. weź nie mów. to trudne zagadnienia. i słowa trudne. nie mów. muzykę słyszysz? to website mix. możesz zakładać, że to ma być muzyka towarzysząca przeglądaniu stron/ strony i nie słuchaniu przy tym muzyki, ale przy włączonych głośnikach.

to nie jest dream-pop. to się nie mogło pojawić na netmuzyce, ale urzekło mnie nie raz…

czyli: niestety- taki wolenwajder anreas też mnie urzekał nieras. lubię, gdy się mnię urzeka muzycznie… kto nie lubi?

10
Czer
11

znowu coś napiszę, może nie?

(Początek wpisu.)

Wtem!

Nawiążę do pewnego swojego wpisu- napisałem tam, że mam w poczekalni niesencyjnej plików „2.394 w 59 katalogach, co stanowi masę zerojedynek o sumie 18,1 GB”. Zabrałem się więc po tamtym wyznaniu dość ostro [czyli w tzw. międzyczasie to robię] do czyszczenia i na chwilę obecną [czyli- po trzech tygodniach] mam 2,257 plików w 69 katalogach, co stanowi masę zerojedynek o sumie 18,2 GB.

Nie wiem kurwa, jak ja to robię, serio. Ale takie są fakty!

_________________________________

Niesencja następna więc jak widać nie tylko dojrzewa, ale jakimś sposobem również nabrzmiewa, aż niedługo zabrzmi jakąś nutą rozwiniętą w pełną atrakcji część kolejną z serii kompilacji.

To tyle tytułem wstępu. Teraz rozwinięcie.

__________________________________

Następnych sześć wpisów rąbnę po kolei i bez żenady drenując lichy w objętości katalog z drimpopem. Zapodam Ci wszystko, co zamierzałem- nie będę się specjalnie rozczulał. To wszystko stanie się dziś, jutro i pojutrze. Weekend z drimpopem. Nie lubisz drimpopa? Czilłejwa? Nie wchuć do końca tygodnia na te strone.

Teraz zakończenie wpisu będzie.

__________________________________

Bez słuchania biorę ze wszystkich sześciu płyt drimpopowych drugie wałki i przerzucam je do plonsaia [co to plonsai powie Ci gugiel, jeśli nie wiesz]. Po co to robię? Żeby były plajerki przy drimpopach, jeśli nie wiesz.

Do usłychania! 

(Koniec wpisu.)

09
Czer
11

coś mi się zdaje

że zaczyna się robić coś niedobrego… Bowiem otóż przed chwilą zassałem drumbasa i technowe-deep-disco. Jeszcze nie wiem, co to może oznaczać, ale obawiam się, że podejrzewam coś niekoniecznie zgodnego z planem :(

Wyjebałem jakieś 170 adresów podających mi RSS’y, ale zostawiłem tych kilkadziesiąt, które robią za 800. Mam więc wciąż obraz tego, co się dzieje na scenie i na domiar złego- interesuję się tym nadal; śledzę i czasem czytam. Rzadziej słucham. I właściwie nie ściągam…

Ale przecież właściwie nie to nie znaczy tyle samo, co wcale nie, co nie?

Bo nie wiem.

08
Czer
11

coś z nasiono

„100 filmów” to materiał niemal w całości improwizowany, nagrany na żywo w Łosienicach. Z kilku godzin materiału Karol Schwarz wydestylował 73 minuty krwistej, psychodelicznej muzyki. Brzmienie „100 filmów” oparte zostało o analogowy groove generatora-automatu perkusyjnego Szymona Albrzykowskiego, którego brzmienie wykorzystywały przedtem zespoły: Szelest Spadających Papierków oraz Prawatt. Czasem był to delikatny click&pop, na bazie którego powstawały słodkie melodyjki nawiązujące m.in. do stylistyki „Morr Music”, czasem finezyjnie utkana struktura przywołująca dokonania Jana Jelinka, czasem miażdżący kości noise, którego nie powstydziłby się Pan Sonic ani Merzbow.

bez minimum z bandcamp.

more.




autor

linki które rządzą

  • Brak