03
Czer
08

czyszczenie katalogu „publiqj” cz.1

W ryja kopa go i nożem!
Lepiej!
O ile sobie przypominam czytaną we wczesnej młodości książkę [format prawie A3, ilustracje Bohdan Butenko] Joanny Chmielewskiej pt. „Duch”, wiązankę można skomponować w bardziej wysublimowany sposób. Coś na modłę „kurna jego mać z półobrotu kopana żyć w te i nazad z wiaderkiem węgla i drutem kolczastym przez most poniatowskiego ganiana morda!”. Parafraza może nieudolna, ale oryginał woluminu jest w mym domu na chwilę obecną nieosiągalny, gugle nie mówią po takiemu, więc z pamięci pojechałem.

Ale- tak; to w pewien sposób oddaje mój Stan Ducha. Odnośnie nagromadzenia netaudio na komputerze również, choć generalnie odnośnie nagromadzenia ogółem, rzadko [na szczęście!], acz ostatnio nagminnie spotykanych splotów nieprzyjemnych okoliczności materialnych, zawzięcia się na mnie przedmiotów codziennego użytku oraz tego, że właśnie do botwinki wrzuciłem kawałki zjełczałego salami.

Albo zjełczałej salami- niezależnie od płci salami botwinka stała się niejadalna. Niezjadliwa w sensie, suka.

Dobra, żółcią polane, teraz do rzeczy.

Czyszczę katalog „publikqj”. Czyszczę ogólnie netaudio z twardego [czy twardego z netaudio?], bo do wspomnianych 600 pozycji doszło od tamtej pory kolejnych 50 a jeszcze mam w zanadrzu jakieś 200, w katalogach „nieznasz”, „zasys” oraz „+/-” i „-/+”. No i nie nadanżam qrwa, krótko mówiąc.

Toteż tą razą jedynie tytułem wstępu: Mou, proszę Ciebie. Żeby nie było, że tylko miękko ostatnio i bez czochrania- jest tutaj sporo fajnego dryblingu beatem, obcojęzyczą rap-mową i oparami ziołopochodnymi.

A Quiet Bump nazywa się netlabel. Wybitnych parę numerów można znaleźć na pierwszym ich wydawnictwie, czyli

Mou – ###ntain Vibes

oraz siódmym z kolei, tj.

Mou – Memory Recall

I o ile z pierwszej płytki jeden numer znalazł się już na pewnej składance [dobra- na tej, niech Ci będzie], o tyle inny wałek z drugiej płyty wejdzie na niesencję. To znaczy- już wszedł, ale czeka na swoją kolej.

Ech… Za dużo słów, znowu zapodałem ledwie jedną setną ze zbiorów… To już chyba taka choroba, co ja mogę? Lekarza!


11 Odpowiedzi to “czyszczenie katalogu „publiqj” cz.1”


  1. 1 MarcinJankowski
    Środa, 04 czerwca 2008 o 10:54

    z aquietbump ściągnąłem to, co akurat na początku – SARDINIA BASS LEGALIZE – i jak dla mnie bombowo :-)

  2. Środa, 04 czerwca 2008 o 11:51

    tak tak, czeka i to na swoją kolej…
    ale na razie sprzątam glitch/ idm/ ambient
    i ugrzązłem w jednym ciekawym dość
    i eksperymentalnym nielicho
    katalogu pewnego netaudioartysty…

    o czym niebawem!

  3. Środa, 04 czerwca 2008 o 16:15

    A ja z tejże strony na zawsze wierny pozostanę dźwiękom BLACK ERA i obowiązkowo MORPHO. A i MOU na słuchawy też wrzucę, nie powiem. Pozdro.

  4. Środa, 04 czerwca 2008 o 19:14

    Morpho czeka. Black Era od Ciebie chyba złapałem, ale nie załapałem. Może w złym momencie chwyciłem- z tego, co pamiętam to jakieś mocno przymroczone jazdy trip-hopowe, nie mam racji?

    A Mou zgrabnie siecze, radośniej!
    Raz jeszcze zachęcam!

  5. Czwartek, 05 czerwca 2008 o 17:31

    Fakt. Troszkę jest tam duszno i ciemno :) Ale fajnie. MOU oki. Szkoda tylko że pan flow po włosku uskutecznia :/

  6. Czwartek, 05 czerwca 2008 o 20:25

    szkoda? dla mnie to cały urok tego Mou!

  7. 7 MarcinJankowski
    Piątek, 06 czerwca 2008 o 09:11

    a Jambassa? mi idealnie :-)

  8. Piątek, 06 czerwca 2008 o 17:10

    Ja jakoś nie mogę się przyzwyczaić :/ a Jambassa czeka. Tak wszystko razem wziąwszy, to cały netlabel jest warty odsłuchu. Ja ostatnio koncentruję się na QED Records i naprawdę niezłym składzie – Clone. Zarówno studyjnie jak i live dobrze wymiatają. Polecam spróbować.

  9. Piątek, 06 czerwca 2008 o 19:33

    clone! właśnie!
    no tak…
    zanim jednak, rozliczę się z pewnym artystą eksperymetalnym…
    niebawem!

  10. 10 MarcinJankowski
    Wtorek, 10 czerwca 2008 o 15:29

    o tak, Clone! ściągnąłem live i odjeżdżam od rana, dzięki!

  11. Wtorek, 10 czerwca 2008 o 20:05

    ja-jambassę dziś sieknąłem i za jednym zamachem też morpho i sardynki.
    efekt: z każdej płyty pierwsze numery ZAJEBISTE, z jambassy ten z samplami od kinga tubby’ego- niesencja, z morpho pierwszy gadany namber- pierwszy na niesencji jakiejś, bo faktycznie- pod taki hit robi się całą selekcję!

    dzięki Panowie!
    do usłyszenia :)
    mlx


Dodaj odpowiedź do MarcinJankowski Anuluj pisanie odpowiedzi


autor

linki które rządzą

  • Brak